Już akcja, po której objęliśmy prowadzenie, warta była kamery. Idealne podanie Mariusza Segeta między rywalami i atomowe uderzenie Tomasza Luteckiego nie dały szans bramkarzowi gości.
Nasi walczyli na całym boisku, grali pressingiem i to się opłaciło. Robert Gładczak natrętnie przeszkadzał przeciwnikom w wyprowadzeniu akcji, przejęliśmy piłkę i Piotr Łopuch z bliska podwyższył prowadzenie.
Potem Seget był sam na sam, Mikołaj zastawnik trafił w słupek, wreszcie Szymon Łuszczek z ostrego kąta strzelił trzeciego gola. A zaraz potem zaliczył asystę, podając z rogu do Tomasza Golly’ego. Ten ostatni sprawdził wytrzymałość siatki w bramce przeciwnika. Do przerwy było 4:0, mimo, że przyjezdni chwilami grali z lotnym bramkarzem, mieli też przedłużony rzut karny „obroniony” przez słupek.
Drugą połowę zaczęliśmy od uderzenia w słupek przez Luteckiego, później Golly położył golkipera MKS, ale jego strzał został zatrzymany na linii bramkowej. W 26. minucie doszło do niecodziennej w futsalu sytuacji, sprowokowanej przez jednego z graczy gości. Skończyło się na szarpaninie z udziałem wszystkich zawodników i czterech żółtych kartkach.
Drużyna z Wieliczki kilka razy zagroziła naszej bramce, jednak świetnie spisał się w niej Damian Purolczak. A w 34. minucie kiepska gra rywali z wycofanym bramkarzem została podsumowana trafieniem Golly’ego z naszej połowy boiska.
To nie był koniec emocji, bo po chwili oba zespoły zanotowały uderzenia w poprzeczki. Z naszej strony z dystansu przymierzył aktywny w sobotę Łuszczek. Moment dekoncentracji CLEAREX-u w obronie pozwolił gościom na zdobycie honorowej bramki. Ale równo z syreną kończącą mecz lobem przez całe boisko wynik ustalił Damian Purolczak.
Mecz był długi, ale chyba kibice wychodzący wieczorem z hali nie mogli narzekać na brak wrażeń. Ostatecznie Clearex pokonał ekipę z Wieliczki aż 6:1. W następną sobotę zagramy na wyjeździe z FC Toruń na koniec rundy jesiennej ekstraklasy.
źródło: clearex-chorzow.pl/
Napisz komentarz
Komentarze