Pierwsze zgłoszenie wpłynęło kwadrans po 10:00. Z informacji przekazanych przez desperata wynikało, że chce odebrać sobie życie. Gdy tylko dyżurny ustalił adres mężczyzny, niezwłocznie skierował tam patrol. Na miejscu jednak nikt nie otwierał drzwi, nie było też słychać, aby ktokolwiek przebywał w mieszkaniu. Nikt z sąsiadów nie wiedział też, gdzie może przebywać 51-latek. Dzięki intensywnym działaniom mundurowi dotarli w końcu do świadka, który widział, jak mężczyzna opuszcza miejsce zamieszkania, wskazał też kierunek, gdzie się udał. Policjanci, przeczesując pobliski teren, w lasku ujawnili desperata. Dzięki szybkiej reakcji mundurowych z chorzowskiego garnizonu i tym razem nie doszło do tragedii, a mężczyzna trafił pod właściwą opiekę.
Kilka godzin później również do chorzowskiej jedynki zgłosił się mieszkaniec miasta i poinformował, że gdy wrócił do mieszkania, nie zastał swojej żony i obawia się, że mogła sobie coś zrobić, gdyż pozostawiła listy pożegnalne. Informacja dotycząca zaginionej natychmiast trafiła do wszystkich patroli w mieście. Dzięki sprawnym działaniom oraz ogromnemu zaangażowaniu i tym razem mundurowi namierzyli i dotarli do desperatki, nim doszło do tragedii. 46-latka trafiła pod właściwą opiekę.
- Jeśli masz uporczywe i silne myśli samobójcze, możesz się zgłosić do każdego szpitala psychiatrycznego. W sytuacjach nagłych (o ile powiesz, że to sprawa pilna) lekarz musi cię przyjąć tego samego dnia! - przypomina chorzowska policja.
Źródło: KMP Chorzów
Napisz komentarz
Komentarze