Zimna woda na dzień dobry, zalywomy chroboka i strojemy krisbaum
Obrzędy na Śląsku rozpoczynają się już z samego rana! Zaczynamy od obmycia twarzy zimną wodą, aby zapewnić sobie zdrowie i dobre samopoczucie. Następnie "wypędzamy chroboka", w myśl również dobrego zdrowia, co polega na wypiciu na czczo kieliszka domowej, ziołowej nalewki. Tak przygotowani domownicy zabierają się za ubieranie krisbaumu, czyt. choinki. Dawniej w śląskich domach można było spotkać podłaźniczkę; to rodzaj stroika na wzór choinki, wykonany ze szczytu drzewka lub gałązek, wieszany pod sufitem. Do dziś popularne są też betlejki, pod którymi "dzieciontko" zostawia prezenty. Trzeba tylko pamiętać, żeby zostawić mu otwarte okno – inaczej nie wejdzie i z prezentów nici.
Kej zaświyci piyrszo gwiozdka
W przygotowaniach do kolacji uczestniczy większość domowników. Należy przygotować piękny stół i wypolerować specjalną, świąteczną zastawę (każda szanująca się pani domu posiada osobną na święta). Ojciec w tradycyjnej, śląskiej rodzinie, to głównie tylko jest. Pamiętajmy jednak, że ciężko pracuje na kopalni.
Gdy zasiadamy do stołu, głowa rodziny odmawia modlitwę, po czym domownicy składają sobie życzenia. Portfel zostawiamy na stole, koniecznie z pieniędzmi wewnątrz. Do środka musi trafić łuska karpia – wymieniana co roku zapewni nam odpowiednie środki finansowe na kolejny rok. Gdy na niebie pojawi się pierwsza gwiazdka, rozpoczynamy ucztę!
Kiedy inni toczą spór o to, który majonez do sałatki jest najlepszy, u nas króluje moczka, siemieniotka i makówki
Niegdyś na Śląsku kuchnia była dość monotonna, dlatego kolacja wigilijna, a konkretnie "Wilijo" była okazją do spróbowania szeregu bardziej zróżnicowanych dań. Na pierwszy ogień wchodzi siemieniotka, czyli zupa z siemienia lnianego. Alternatywnie serwowana jest zupa z rybich głów, co sugeruje, że śląskie gospodynie już wtedy stosowały zasadę "zero waste". Danie główne to oczywiście ryba z pobliskiego stawu, do tego kiszona kapusta z grzybami lub grochem i nieśmiertelne "kartofle". Aby ugasić pragnienie popijamy kompot z suszonych owoców, a na deser serwowane są: moczka z piernika (tu zdania są podzielone i nie zawsze jest to deser) oraz makówki. Tym ostatnim należy się szczególna uwaga, ponieważ jest to słodycz, na którą czeka się "jak na gwiazdkę". Nikt nie liczy czy jest 12 dań, obowiązkowo jednak wszystkiego należy spróbować. Przy okazji mamy całkowity zakaz wstawania od stołu podczas kolacji: to zwiastuje śmierć lub inne nieszczęście.
Po kolacji domownicy zanosili resztki ze stołu do chlewika, dzieląc się nimi ze swoimi zwierzętami.
Zwyczaje mają to do siebie, że nieraz ile domów, tyle tradycji. Niektóre z nich, pielęgnowane zyskały na popularności i kultywowane są do dziś, inne odeszły i znamy je tylko z opowieści dziadków.
Będziemy wdzięczni, jeśli podzielicie się z nami obrzędami które pamiętacie ze swoich domów. Może o coś jeszcze powinniśmy wzbogacić artykuł?
Napisz komentarz
Komentarze