Greyston Bakery, to miejsce pracy z wyjątkowym modelem zatrudnienia, gdzie poznacie historie Shawny, jednej z pracownic. O tym, czy film może być narzędziem zmiany i jak potoczyły się losy byłej szczypiornistki w Hollywood, z Pauliną Jaśkiewicz rozmawia Jakub Brzozowicz.
J.B.: Zanim zaczęłaś kręcić filmy, w Chorzowie byłaś znana jako szczypiornistka w drużynie KPR Ruch Chorzów. Nie chciałaś kontynuować kariery w handballu?
P.J.: Ja grałam w piłkę ręczną przez wiele, wiele lat, ponad 10. To była taka moja główna ścieżka przez pewien czas. Wiedziałam że to nie jest coś co raczej będę robiła do końca życia. Nigdy nie ciągnęło mnie do bycia trenerką i zawsze chciałam mieć taki "plan B" dla siebie. Fajnie grać, fajnie realizować się w tej pasji, ale zawsze miałam z tyłu głowy że chcę wybrać inną ścieżkę.
Gdy rozpoczęłaś naukę w liceum, nie miałaś jeszcze planów na ścieżkę zawodową, jaką obrałaś ostatecznie?
Przez trzy lata byłam pewna, że pójdę na prawo i będę prawnikiem. W ostatniej klasie liceum, czy w ostatnich dwóch latach trochę mi się to zmieniało, bo ja od zawsze lubiłam artystyczne rzeczy. Liceum Batorego pozwoliło mi zrealizować się na tym gruncie i wtedy czułam, że może to jest jednak coś co chciałabym robić.
Czyli co, wstałaś pewnego dnia rano i powedziałaś sobie: "Jadę do Hollywood"?
Nie (śmiech)! Udało mi się dostać na program wymiany i mieszkałam na Hawajach przez pierwszy rok. Stwierdziłam, że raz się żyje, może drugi raz nie będzie takiej możliwości żeby się przeprowadzić na Hawaje. To nie każdemu się zdarza! Była taka szansa jedna na milion, stwierdziłam że trzeba zaryzykować i zobaczyć jak jak to jest.
Później przeprowadziłam się do Nowego Jorku i tutaj teraz mieszkam, tutaj studiuję i mam się dobrze.
W końcu udało się, po wielu miesiącach pracy, razem ze swoim zespołem stworzyliście film. Czym jest ta produkcja i dlaczego chcieliście o tym opowiedzieć?
"Wide Open Dreams" jest to krótkometrażowy film dokumentalny, który opowiada o miejscu tutaj u nas w Nowym Jorku. Greyston Bakery jest to piekarnia, gdzie mają bardzo ciekawy model zatrudnienia. Opowiadamy o tym w produkcji, że dają możliwość zatrudnienia wszystkim. Nie ma żadnego CV, nie ma żadnych rozmów kwalifikacyjnych, sprawdzanie przeszłości kryminalnej, co w Stanach jest powszechne. Oni nie robią nic z tego, po prostu przychodzi się, wpisuje się imię na listę i dostaje się pracę. Ja byłam zainspirowana takim modelem i stwierdziłam, że jest to bardzo ciekawe żeby o tym opowiedzieć.
Linią narracyjną obrazu jest jedna z pracownic Greyston Bakery. Uchylisz nam rąbka tajemnicy, o czym opowiada Wasz dokument?
Poznacie Shawnę, naszą główną bohaterkę. Ona przeprowadza nas przez cały ten film, który oparty jest na jej prywatnej historii. Shawna jest wspaniałą osobą, która miała problemy w przeszłości. Jest samotną mamą piątki dzieci, nie ma żadnej edukacji, nie ma doświadczenia i nie miała możliwości dostać żadnej innej pracy. Myślała, że będzie musiała oddać swoje dzieci do adopcji, bo już nie była w stanie ich utrzymać. Dostała pracę w Greyston Bakery i ma się teraz dobrze. Wszystko potoczyło się tą pozytywną ścieżką.
Oni dają szansę tak naprawdę każdemu, bo te osoby które tam pracują są wdzięczne za to co to robią. My chcieliśmy to pokazać w tym filmie, że każdy zasługuje na tę szansę. Są tam ludzie którzy wyszli z więzienia, którzy nie dostali pracy gdzie indziej.
Dalsza część tekstu znajduje się pod filmem.
Jak to jest być debiutantem w Hollywood?
To jest mój pierwszy film jaki kiedykolwiek wyreżyserowałam i wyprodukowałam, więc stres był. Mieliśmy tylko 5 dni na nakręcenie go, bo na tyle mieliśmy budżetu, żeby wypożyczyć sprzęt. Musieliśmy mieć bardzo ścisłe plany opracowane jak będziemy to wszystko robić. Rozmawiałam wcześniej z Shawną tylko i wyłącznie przez telefon, opowiedziała mi o sobie, swoją historię. Bardzo się cieszę, że się zgodziła, jest bardzo otwartą osobą i chciała o tym wszystkim opowiedzieć.
Co to znaczy, że film jest narzędziem zmiany?
Możemy zrobić scenariusz, możemy wymyślić sobie bohaterów i opowiedzieć ładną historię. Nie pokaże to problemów jakie są na świecie. One są, nie znikną i warto o nich mówić. Filmy dokumentalne w szczególności są tym narzędziem zmiany, bo mogą pokazać w kinie coś takiego, jak historia którą opowiada Shawna. Może ktoś, kto zobaczy naszą produkcję, pomyśli: "Powinniśmy tą ścieżką pójść" i wprowadzi taki model zatrudnienia w swojej firmie. To jest narzędzie zmiany, że my potrafimy przez film pokazać coś, co mam nadzieję jako reżyser, zainspiruje innych do tworzenia tej zmiany obrazu.
Czy pandemia koronawirusa to była dla Was dodatkowa przeszkoda podczas realizacji produkcji?
Musieliśmy trzymać różne środki bezpieczeństwa, cały zespół musiał być przetestowany przed wejściem na plan. Był wymóg odgórny, żeby każdy z nas miał miał test na 24 godziny przed zrobiony. Musieliśmy mieć maski i trzymać dystans. Zespół to dwóch operatorów kamery, kolega od dźwięku - który musi być z mikrofonem dosyć blisko, bo nie złapie dobrego audio, a musimy trzymać dystans. Mogła być tylko nas trójka maksymalnie na raz, więc musieliśmy wejść osobno z kamerami, a osobno z audio. To było dosyć duże utrudnienie, bo złapaliśmy trochę inne audio maszyn niż np. samo wideo.
Kiedy przeciętny Kowalski będzie mógł obejrzeć Wasze dzieło?
Za rok, może pod koniec 2022, po wakacjach. Jak już przejdziemy przez wszystkie festiwale, droga jest tak długa. Tak to wszystko działa, trzeba tyle czekać, żeby zobaczyć film, który trwa 24 minuty. My pracowaliśmy 10 miesięcy nam nim. Mamy już polskie napisy zrobione, tak więc jesteśmy gotowi żeby to weszło do Polski.
Zgodzisz się z tezą, że filmy dokumentalne zyskują na popularności?
Właśnie zauważyłam to i rozmawiałam z różnymi osobami z branży i doszliśmy do takiego samego wniosku. Takie są opinie, że filmy dokumentalne w ostatnich latach zyskały dużą popularność. Zauważono, że jest to coś, co ludzie chcą oglądać. Prawdziwe historie, jakieś ciekawe fakty. Fajnie jest oglądać takie wyreżyserowane rzeczy, ale mam nadzieję, że może ludzie też mają dosyć oglądania jednego i tego samego i czasem przełączą na dokument.
Ja mam wrażenie, że filmy dokumentalne nie są doceniane tak bardzo jak powinny być. Jest to na pewno wyrażenie w pewnych momentach trudniejsze niż w scenariuszu, więc jest to na pewno bardzo ciekawe doświadczenie i duża lekcja dla mnie.
Życzymy w takim razie powodzenia i oczywiście Oscara! Dziękujemy za rozmowę.
Dziękuję i pozdrawiam!
Napisz komentarz
Komentarze