Niespełna miesiąc temu doszło do karambolu na czeskiej autostradzie D5, w którym wzięło udział 36 samochodów. Sznur uczestniczących w nim pojazdów miał około 150 metrów. W sieci krążyły zdjęcia i relacje z miejsca tego groźnego zdarzenia. A teraz wyobraźmy sobie, że jesteśmy w centrum tych wydarzeń. Jak się zachować, zostać i liczyć na to, że nic nam się nie stanie? Wyjść z pojazdu i narazić się na potrącenie przez nadjeżdżający samochód?
Po pierwsze - zadbaj o własne bezpieczeństwo
Jeśli już znaleźliśmy się w sercu wielokrotnej kolizji powinniśmy zachować spokój. Oczekiwanie na cud w swoim samochodzie może się skończyć tragicznie, więc w miarę możliwości należy się z niego jak najszybciej ewakuować. Sytuacja najprawdopodobniej będzie dynamiczna, dlatego kiedy uznamy, że wybraliśmy odpowiedni moment na opuszczenie pojazdu, zróbmy to szybko, zachowując szczególną ostrożność. Udajemy się poza autostradowe barierki, a najlepiej jeszcze przejść rów melioracyjny. Jeśli się udało - pierwsze koty za płoty. Upewniwszy się że nic nam nie dolega, zadbajmy o tych którzy potrzebują pomocy.
112 - Bohater do wynajęcia
Kolejnym krokiem powinno być powiadomienie służb o zdarzeniu. To właśnie one dysponują odpowiednim sprzętem i umiejętnościami aby okiełznać to co właśnie miało miejsce. Obserwując rozwój sytuacji, w końcu przyjdzie moment, w którym natężenie stłuczek się zatrzyma i autostrada stanie. Warto wtedy się rozejrzeć i pomóc tym, którzy tego potrzebują. W pobliżu mogą się znależć poszkodowani, ranni których trzeba opatrzeć. Jeśli mamy na tyle umiejętności, można odpiąć klemy akumulatora w swoim samochodzie. Gdy pojawi się ogień - ugasić podręczną gaśnicą lub kocem.
Pamiętaj: angażując się w te wszystkie działania rób to mądrze i przede wszystkim zapewnij bezpieczeństwo sobie. Nie chcesz chyba dokładać pracy i tak już w pełni zaangażowanym strażakom?
My, ze strony redakcji życzymy szerokiej i bezpiecznej drogi!
Napisz komentarz
Komentarze