W światowej lekkoatletyce obowiązuje prosta hierarchia: igrzyska, mistrzostwa świata i ewentualnie te w hali, a potem już tylko ona. Królowa, czego nie sposób podważyć. Diamentowa Liga – coroczna seria mi-tyngów, o udziale w której śni każdy zawodnik. Liga, która w 2022 roku sensacyjnie zawita w Parku Śląskim. Diamentowa Liga – mityng, który Polsce śnił się po nocach.
O tym, że polska Królowa Sportu zasługuje na ugoszczenie najbardziej prestiżowego cyklu World Athlet-ics, środowisko powtarzało od lat. Podobnie jak od lat Silesia Memoriał Kamili Skolimowskiej znajdował się w absolutnej czołówce najlepszych imprez na świecie. Suma wartości wyników, jakie padały w kolejnych edycjach najważniejszego mityngu rozgrywanego na Stadionie Śląskim, regularnie stawiała Śląsk wśród takich lokalizacji jak Monako, Paryż czy Oslo. To lokalizacje, które od początku miały miejsce w „diamentowym” kalendarzu. Jednak „Kamila” pomimo twardych argumentów pozostawała na zapleczu – w cyklu Continental Tour Gold.
– My w elicie jesteśmy już od dawna, powie wam to każdy. Mowa o przyjeżdżających tu zawodnikach, o zapleczu, obiekcie, jakości organizacji. Tylko że mając tę świadomość, pozostawał niedosyt, że tak trudno jest nam otworzyć bramy do elity – przyznaje Jakub Chełstowski, marszałek województwa śląskiego i od lat jeden z najważniejszych propagatorów wielkiej lekkoatletyki na Śląskim.
– Szczerze? „Kamila” niczym nie różni się od Diamentowej Ligi. A pod pewnymi względami nawet ją przerasta – to z kolei słowa Johannesa Vettera, obecnie najlepszego oszczepnika świata.
Choć po prawdzie, to słowa każdego sportowca, który miał okazję wystartować w obu imprezach. Również Piotra Małachowskiego – legendy dysku, która po zakończeniu kariery będzie pełnić funkcję dyrektora sportowego zawodów.
Teraz Memoriał Skolimowskiej sam stanie się diamentowy. Nieoczekiwanie.
– A w zasadzie sensacyjnie, powiedzmy wprost – uzupełnia Chełstowski. Z tym trudno się nie zgodzić. Polska delegacja od tygodni trzymała rękę na pulsie, odkąd World Athletics optymistycznie umieścił w kalendarzu 2022 aż dwa diamentowe mityngi w Chinach. Te z powodu obostrzeń pandemicznych znów nie dojdą do skutku, a federacja nie chce zostawiać wolnego terminu. Śląsk był najlepszą ofertą spośród tych, które zgłosiły akces do zastępstwa. I najskuteczniejszą, bo od dawna pracował na renomę w światowych strukturach. Do ostatnich dni przed ogłoszeniem tej wiadomości na wszelki wypadek o temacie wiedziało tylko kilka osób w Polsce.
Pierwsza decyzja: zmiana terminu. "I w końcu będzie diamentowy rzut młotem"
Historyczny moment polskiej lekkoatletyki to uznanie, ale jednocześnie dodatkowe obowiązki. Po pierwsze, te będą związane z przyspieszeniem terminu memoriału, który pierwotnie był zaplanowany na 4 wrze-śnia. Polska strona wolałaby utrzymać pierwotną datę, tyle że mając do zyskania tak wiele, nie może pozwolić sobie na negocjacje. Nie jest też tajemnicą, że budżet Memoriału Kamili urośnie, bo względem Continental Touru rosną nagrody finansowe dla najlepszych zawodników w poszczególnych konkurencjach. O których dokładnie mowa – tego jeszcze nie wiadomo.
– Wiadomo jednak na pewno, że zrobimy najlepsze polskie zawody od dawnych meczów Polska-USA za czasów Wunderteamu. Bo my – podkreśla Małachowski, który sam wygrywał Diamentową Ligę aż cztery razy – dziś mamy swój nowy Wunderteam. Tylko przypomnę: w Tokio zdobyliśmy dziewięć medali olim-pijskich. Jestem pewny, że 6 sierpnia na Śląskim pokaże się większość bohaterów z Japonii. A ja, nie żartuję, mam łzy w oczach. Takie z radości i z zazdrości, że nie jestem młodszy na tyle, by wciąż móc rzucać dyskiem – śmieje się. Zachwycony jest również Paweł Fajdek. – W końcu w Diamentowej Lidze, w dodatku na moim ulubionym stadionie, zobaczymy rzut młotem – cieszy się czterokrotny mistrz świata, który od lat toczy z World Athletics otwarty bój o dołączenie jego konkurencji na stałe do elitarnej serii. – Bo przecież Kamila była młociarką. A ten mityng, pomimo nowych realiów, nie może stracić dawnego charak-teru i korzeni.
W 2018 roku Memoriał Kamili Skolimowskiej przyciągnął na trybuny Kotła Czarownic ok. 40 tysięcy kibiców. Marszałek Chełstowski apeluje o więcej. – Rekordy w końcu są przecież po to, żeby je bić. Zaprasza-my całą Polskę. Bo chociaż gospodarzem jest Śląsk, to dumny może być cały kraj.
Napisz komentarz
Komentarze