4 lata kibice Ruchu Chorzów czekali na powrót swojej drużyny na zaplecze Ekstraklasy. W piątek na inaugurację sezonu "Niebiescy" podejmowali Skrę Częstochowa. Podopieczni Jarosława Skrobacza byli faworytami spotkania, jednak trener już przed meczem przestrzegał, że Skra gra zdyscyplinowaną piłkę w defensywie.
Ruch jak na beniaminka przystało rozpoczął ofensywnie i zdecydowanie w kierunku bramki rywala. Piłka wpadła do siatki Skry dość szybko, jednak z powodu znajdującego się na pozycji spalonej Przemysława Szura nie została uznana. Później w dogodnej sytuacji znalazł się najlepszy strzelec Ruchu ubiegłego sezonu, Daniel Szczepan. Po dobrym rozegraniu z prawej strony boiska napastnik jednak trafił w obrońcę z niewielkiej odległości. Bliscy szczęścia byli jeszcze ostatecznie blokowany Łukasz Janoszka oraz - po stałym fragmencie gry Konrad Kasolik, którego strzał głową okazał się minimalnie niecelny. Piewsza połowa zdecydowanie dla Ruchu, piłkarze z Częstochowy czekali na swoją szansę z kontrataku, do żadnej groźnej sytuacji jednak nie doprowadzili.
Niespełna 10 minut po rozpoczęciu drugiej części spotkania zamieszanie w polu karnym mógł wykorzystać "Szczepek", ale po dobrym wyłożeniu futbolówki przez Janoszkę jego uderzenie zostało zablokowane. Kolejno po dośrodkowaniu w pole karne Tomasz Wójtowicz trącił piłkę w kierunku bramki, ale jego zbyt słaby strzał wpadł wprost w ręce Jakuba Bursztyna. 66. minuta to dobra próba z dystansu Kasolika, jednak zbyt daleko od bramki. Im bliżej było ostatniego gwizdka, tym bardziej "Niebiescy" napierali, a goście solidnie się bronili. Jakimś cudem strzał Szczepana z przewrotki został wybity z linii pola karnego, co zaowocowało głośnym jękiem zawodu z trybun. Jakby tego było mało, niedługo przed końcem meczu Kacper Michalski minął bramkarza i nie trafił na pustą bramkę.
- Szkoda, bo jest leki niedosyt, wiadomo no lepiej zremisować niż przegrać. Momentami to bardzo fajnie wyglądało, dochodziliśmy do sytuacji ale niestety brakło tej skuteczności - mówił po meczu Patryk Sikora.
- Na pewno przeważaliśmy, troszeczkę pewnie brakło szczęścia gdzieś tam i dokładności w wykończeniu. Niestety tylko remis, a mogliśmy na pewno ten mecz wygrać. Starałem się pomóc drużynie i na pewno wszedłem z myślą żeby ten wynik odmienić. Chciałem strzelić bramkę, ale dzisiaj się nie udało. Mam nadzieję, że następnym razem coś tam wpadnie - powiedział Artur Pląskowski, który debiutował w piątek w barwach Ruchu.
Pomimo tego, że Skra Częstochowa niewiele miała do powiedzenia na murawie w kwestii gry ofensywnej (2 niecelne strzały vs 25/5 w wykonaniu Ruchu), dzięki dobrej postawie w obronie i solidnej dawce szczęścia nie dała sobie strzelić bramki przez piłkarzy "Niebieskich". Zdecydowanie goście powinni traktować to spotkanie jako zwycięski remis, a Ruch może mówić o niedosycie.
Ruch Chorzów – Skra Częstochowa 0:0
Ruch: Bielecki – Kasolik, Szur, Szywacz – Wójtowicz (80 Witek), Sikora, Piątek (68 Swędrowski), Moneta (68 Michalski) – Foszmańczyk (69 Pląskowski), Janoszka (90 Kwietniewski) – Szczepan; trener: Jarosław Skrobacz.
Rezerwowi: Osobiński, Nawrocki, Winciersz, Barański.
Skra: Bursztyn – Szymański, Mesjasz, Brusiło, Niedbała (81 Flak), Baranowicz (81 Olejnik), Sajdak, Hilbrycht, Sangowski (65 Pyrdoł), Lukoszek (90 Winiarczyk), Kozłowski (90 Ropski); trener: Jakub Dziółka.
Rezerwowi: Szymkowiak, Czajka, Malec, Sadowski.
Żółte kartki: Janoszka, Szywacz, Szczepan, Kasolik – Niedbała, Kozłowski, Winiarczyk.
Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków).
Widzów: 8 026.
Napisz komentarz
Komentarze