W ostatnich spotkaniach to piłkarze Ruchu Chorzów przeważali na boisku, jednak spotkania kończyły się podziałem punktów z rywalami. W wyjściowym składzie zabrakło tym razem Artura Pląskowskiego, oraz Łukasza Monety, a w ich miejsca pojawili się Kacper Michalski i kapitan Tomasz Foszmańczyk. "Niebiescy" z dużą determinacją rozpoczęli to spotkanie i już w 3. minucie spotkania zagrozili bramce strzeżonej przez Dawida Arndta. W odpowiedzi gospodarze również przeprowadzili groźną akcję, jednak Pirulo uderzył obok bramki Jakuba Bieleckiego. Od pierwszych minut mecz prowadzony był w szybkim tempie po obu stronach boiska.
Autor bramki po strzale z dystansu w poprzedniej kolejce - Tomasz Swędrowski wyraźnie pewnie poczuł się w tym aspekcie gry i w ciągu zaledwie 20 minut pierwszej połowy oddał aż trzy strzały w tym jeden celny. W 15. minucie po rzucie rożnym bliscy objęcia prowadzenia byli podopieczni Jarosława Skrobacza, jednak Filip Nawrocki nie zdołał oddać strzału w decydującym momencie.
W 35. minucie po stracie piłki w środkowej części boiska przez Łukasza Janoszkę, gospodarze po raz kolejny w tym spotkaniu zaskoczyli naszą defensywę podaniem bezpośrednim pomiędzy obrońcami do Pirulo, a ten pewnie wykorzystał sytuację sam na sam z Bieleckim. Po chwili kibice gospodarze odpalili białe race i sędzia był zmuszony przerwać spotkanie na kilka minut. Po wznowieniu gry nie oglądaliśmy już wiele zagrożeń po obu stronach bramki, jedna warto tylko odnotować fatalnie rozegrany rzut wolny. Nieporozumienie chorzowian, którzy chcieli zagrać kombinacyjnie, a ostatecznie stracili piłkę.
Druga połowa rozpoczęła się w najgorszy możliwy sposób od straty bramki przez podopiecznych trenera Skrobacza. Rykoszet po strzale Miłosza Lorenca z dystansu zaskoczył Bieleckiego i piłka wpadła do bramki. Gospodarze wyraźnie przeważali w środku pola, a trener Skrobacz próbował zmieniać obraz gry przeprowadzając potrójną zmianę. "Niebiescy" próbowali stwarzać sobie sytuacje, jednak brakowało wykończenia tych sytuacji. Swoje okazje mieli, a po jednym ze strzałów Swędrowskiego piłka trafiła w poprzeczkę. W doliczonym czasie gry to ŁKS mógł podwyższyć wynik spotkania na 3:0, jednak strzał Kelechukwu minimalnie minął bramkę Ruchu.
- Przegrywamy, bo nie strzelamy bramek, mieliśmy dzisiaj kilka dobrych sytuacji, których nie wykorzystaliśmy. Przynajmniej jedną z tego powinniśmy strzelić, a tymczasem tracimy bramki po własnych błędach. Musimy się uderzyć w pierś i skupić się na wykorzystywaniu okazji, które sobie stwarzamy. ŁKS gra w taki sposób, że ofensywni piłkarze nie wracają do defensywy, a my tego nie potrafiliśmy wykorzystać. Przegraliśmy nie tylko w środku pola, ale również za wolno organizowaliśmy się dzisiaj w defensywie po stratach piłki - powiedział po meczu w wywiadzie telewizyjnym, Tomasz Foszmańczyk.
"Niebiescy" będą mieli teraz 8 dni przerwy, a kolejny mecz rozegrają 27 sierpnia z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza.
ŁKS Łódź - Ruch Chorzów 2:0 (1:0)
Bramki: Pirulo 35', Lorenc 48'
Żółta kartka: Kowalczyk
Składy:
ŁKS: Arndt - Dąbrowski, Lorenc, Nacho - Dankowski, Kowalczyk (63' Kelechukwu), Kort (73' Okronchuk), Koprowski - Pirulo (73' Janczukowicz), Balongo, Biel (63' Trąbka).
Rezerwowi: Bobek, Moreno, Kuźma, Bąkowicz, Wszołek.
Trener: Kazimierz Moskal
Kapitan: Maciej Dąbrowski
Ruch: Bielecki - Kasolik, Nawrocki, Szywacz - Michalski (63' Moneta), Piątek, Swędrowski (63' Witek), Wójtowicz (85' Barański) - Janoszka (75' Kwietniewski), Foszmańczyk (63' Pląskowski) - Szczepan.
Rezerwowi: Osobiński, Sikora, Winciersz, Sadlok.
Trener: Jarosław Skrobacz
Kapitan: Tomasz Foszmańczyk
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)
Widzów: 8540
Napisz komentarz
Komentarze