Ruch Chorzów - lider rozgrywek Fortuna 1 Ligi podejmował u siebie Zagłębie Sosnowiec, 8. ekipę tabeli. Spotkanie jak zwykle te z serii "Świętej Wojny" cieszyło się dużym zainteresowaniem wśród kibiców i zwiastowało niemałe emocje. Drużyna Ruchu Chorzów wyszła na boisko jako faworyt potyczki, jednak Zagłębie Sosnowiec to solidna ekipa, która przed rozpoczęciem sezonu była typowana jako jedna z tych, które znajdą się w top 6. tabeli gwarantujące udział w barażach. Goście mogli zatem pokusić się o niespodziankę.
Już w 10. minucie w doskonałej sytuacji z prawej strony pola karnego znalazł się Tomasz Swędrowski, którego strzał najpierw obronił Michał Gliwa, ale skapitulował po dobitce i "Niebiescy" objęli prowadzenie. W odpowiedzi z dystansu ponad bramką uderzył Dawid Ryndak. W dalszej części rozgrywka odbywała się pod dyktando "Niebieskich". Bliski szczęścia był Tomasz Wójtowicz, którego strzał na króki słupek obronił Gliwa. Swoich szans szukali Maciej Sadlok i Konrad Kasolik, ich próby były jednak niecelne. Pod koniec pierwszej połowy Maciej Sadlok zderzył się z Maciejem Boneckim w polu karnym tak niefortunnie, że na boisku musieli interweniować ratownicy pogotowia. Podczas tej akcji piłka trafiła w poprzeczkę bramki Ruchu, a jak się później okazało po weryfikacji VAR, Sadlok faulował i już z bandażem na głowie ujrzał żółtą kartkę, a sędzia Marcin Kochanek podyktował jedenastkę. Piłkę ustawił Maksymilian Rozwandowicz i kopnął wysoko nad poprzeczką.
Początek drugiej części spotkania to obiecująca akcja dla gości, jednak Szymon Sobczak pogubił się w polu karnym i wywalczył tylko rzut rożny, po którym padł strzał w światło bramki z bliskiej odległości, ale przytomnie zachował się Bielecki. Potyczka przestała być jednostronna i coraz więcej oglądaliśmy sytuacji pod bramką "Niebieskich", którzy nieraz stawali całą jedenastką w swoim polu karnym. Groźny rykoszet po uderzeniu Maksymiliana Banaszewskiego był bliski zmylenia bramkarza Ruchu, zdążył on jednak wyciągnąć futbolówkę i uratować swój zespół przed utratą gola. W końcówce meczu kibice nie mogli narzekać na brak emocji, "Niebiescy" cały czas szukali szans na zdobycie bramki "na uspokojenie", Zagłębie chciało przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę i nie pozostawało dłużne wobec rywali. W końcu fenomenalnym strzałem z ostrego kąta z prawej strony pola karnego popisał się Kacper Michalski i ustalił wynik spotkania na 2:0.
Drużyna Ruchu Chorzów "zrobiła swoje", aby pozostać na pozycji lidera rozgrywek. Czy tak będzie po zakończeniu kolejki, dowiemy się tuż po zakończeniu niedzielnego spotkania ŁKS-u Łódź z Termalicą Nieciecza.
Ruch Chorzów - Zagłębie Sosnowiec 2:0 (1:0)
(Swędrowski 10', Michalski 90' - Rozwandowicz 45+8 karny nietrafiony)
Ruch: Bielecki - Kasolik, Szur, Sadlok - Michalski, Piątek (57 Witek), Swędrowski, Wójtowicz - Janoszka (58 Moneta), Kwietniewski (71 Foszmańczyk) - Pląskowski; trener: Jarosław Skrobacz.
Rezerwowi: Osobiński, Franke, Szywacz, Winciersz, Roguła, Barański.
Zagłębie: Gliwa - Ryndak, Jończy, Bodzioch, Gojny, Ziółkowski (46 Borowski), Rozwandowicz (79 Szumilas), Bonecki (45 Masłowski), Pawłowski, Banaszewski (79 Bryła), Fabry (46 Sobczak); trener: Artur Skowronek.
Rezerwowi: Kos, Bykow, Dalić, Kulawiak.
Żółte kartki: Sadlok - Ziółkowski, Jończy, Masłowski.
Sędziował: Marcin Kochanek (Opole).
Widzów: 9 300.
Napisz komentarz
Komentarze