Podczas listopadowych obrad Rady Miasta Chorzów na sali sesyjnej gościli przedstawiciele Zespołu Szpitali Miejskich w Chorzowie. Dyrektor Jerzy Szafranowicz przedstawił obszerną prezentację na temat realizowanych inwestycji oraz dalszych planów szpitala.
- Dorobek z przeszłości, teraźniejszość i przyszłość od 2019 do 2027 roku. Głównie chodziło o przedstawienie dokonań w okresie covidowym, trochę zawirowań jeśli chodzi o podwyżki płacowe, a przede wszystkim przyszłość: w co inwestujemy, kiedy inwestujemy, z jakich środków i jak chcemy ten szpital rozwijać - mówi Jerzy Szafranowicz.
Wśród podjętych działań wyróżniono otwarcia nowych oddziałów, poradni i komórek organizacyjnych. Zwrócono także uwagę na rozszerzenie zakresu wykonywanych świadczeń, przedstawiono także kwotę finansowania placówek.
- Pokazaliśmy, że kontraktowaliśmy oddział chirurgii szczękowej, położnictwa-ginekologii oraz to, co chcemy zrobić do 2027 roku. Głównie chcemy rozbudować SOR dziecięcy, a sztandarową naszą inwestycją jest budowa nowego SOR-u dla dorosłych na Strzelców Bytomskich. To jest kwota 35 - 40 mln złotych, zabiegamy o fundusze z Ministerstwa Zdrowia, no i jeszcze myślimy o pewnej rozbudowie oddziału pediatryczno-infekcyjnego. To są zadania na najbliższe parę lat - komentuje dyrektor chorzowskiego ZSM.
Chorzowski szpital wyróżnia się na tle innych m. in. poprzez inwestycje nie tylko w doposażanie oddziałów czy tworzenie nowych, ale także w odpowiednie dopasowanie płac kadry na każdym szczeblu. W efekcie w ostatnim czasie w szpitalu udało się zatrudnić 18 nowych pielęgniarek. Na uwagę zasługują zmiany w jedłospisie i zastąpienie tzw. "wkładu do kotła" ustalonym menu - z korzyścią dla pacjentów. Patrząc jednak krytycznie na kondycję finansową ZSM, według opinii dr hab. Grzegorza Głoda, w czterostopniowej skali znajduje się on na 3. pozycji. Sam przychód jednak systematycznie z roku na rok zwiększa się.
- Kondycja jest przyzwoita. Nie mogę pochwalić się zyskiem, stąd właśnie mamy pewien problem, że kategoryzacja, która będzie A, B, C i D nas kwalifikuje do C. Delikatnie mówiąc, odnosi się ona do szpitali które mają pewne długi, ale nie mają zysków. Jeśli zapytałem radnych czy rzeczywiście mamy być tym C, czy może mamy być A? Bo to że mamy C, że mamy takie a nie inne problemy finansowe to wynika tylko z naszych inwestycji. Wystarczy przedstawić ewentualnie mi pewien przekaz, że chcemy być A, ja wstrzymam te inwestycje i za rok, dwa jesteśmy A. Ale to nie o to chodzi. Szpital się starzeje, musimy inwestować, nie tylko w sprzęt ale też w kadrę. Czyli taka kwalifikacja do C nie jest zawsze adekwatna co do statusu szpitala - tłumaczy Szafranowicz.
Napisz komentarz
Komentarze