Złoty i srebrny medal mistrzostw Polski indywidualnie oraz dwa czwarte miejsca w sztafetach 4 x 400 metrów na imprezach rangi międzynarodowej - to najlepsze tegoroczne rezultaty złotego medalisty olimpijskiego, Kajetana Duszyńskiego. Wychowanek TS AKS Chorzów opowiedział nam o tym jak ocenia miniony sezon w swoim wykonaniu oraz o wyzwaniach na kolejny.
Jakub Brzozowicz: Jak obecnie wygląda Twój trening? Wiem, że niedawno wróciłeś z Karpacza, gdzie przebywałeś na obozie przygotowawczym.
Kajetan Duszyński: Obecnie trenuję dosyć objętościowo, z akcentem na rozwój siły, na razie wszystko dobrze się układa. Już półtora miesiąca treningu za mną, bez żadnych kłopotów zdrowotnych, więc jak na ten moment jest super.
Kolejny długi sezon za Tobą. Były wzloty i upadki. Na pewno cieszą medale w rywalizacji krajowej, jednak w tej międzynarodowej nieco zabrakło. Jak podsumujesz tegoroczne starty w swoim wykonaniu?
Wiadomo, że ten sezon musiał być słabszy od poprzedniego. Ciężko było oczekiwać żeby go wyrównać, no bo też nie było imprezy tej kategorii, aczkolwiek jednak gdzieś o ten medal na MŚ czy ME można było powalczyć. Wiedziałem też, że rywalizacja jest na wysokim poziomie. Śledząc wyniki zawodników zagranicznych widać, że to wszystko idzie do przodu, trzeba dbać o ten wysoki poziom.
Ja myślę, że mimo wszystko my to potwierdziliśmy, że jesteśmy w czołówce. Co prawda "blachy" nie było, ale były dwa czwarte miejsca: na hali wśród sztafety męskiej czy czwarte w sztafecie mieszanej. Myślę że tam była naprawdę szansa medalowa, niewiele zabrakło.
Jeżeli mówić o moim indywidualnym poziomie, faktycznie liczyłem na trochę lepsze bieganie, a przynajmniej tak wynikało z treningów. Mówiąc szczerze ten sezon bardzo dużo mnie kosztował. Moje życie na pewno po igrzyskach uległo dużej zmianie i ciężko mi było tak wszystko przeorganizować. Starałem się jak mogłem, ale też widać po przykładach chłopaków, że nie jestem jedyny. Jest dużo takich przypadków osób, które po igrzyskach były dosyć zmęczone. Myślę, że dopadło mnie coś podobnego. Może byłem trochę przebodźcowany. Przed Igrzyskami również miałem intensywne sezony. To się wszystko nakładało i taką "kropką nad i" był ten sezon olimpijski. W efekcie sezon kończyłem z kontuzją mięśnia dwugłowego, co mi nie pozwoliło jechać na ME i tam jeszcze powalczyć.
Za nami gala Złote Kolce, która w tym roku odbyła się na terenie Stadionu Ślaskiego. Sam w minionym roku zająłeś w tym plebiscycie 5. miejsce. Na pewno śledziłeś galę, jak skomentujesz rezultaty naszych lekkoatletów?
Nie wiem dokładnie na jakiej zasadzie są ustalane miejsca. Oglądałem całą galę i najbardziej mi zapadły w pamięć pożegnania zawodników. Sam się wzruszałem. Szczególnie jak pojawił się na scenie Łukasz Krawczuk, bo jednak z nim biegałem parę lat i jak ta "stara gwardia" odchodzi to się łezka w oku kręci. Trochę byłem zaskoczony, że wśród kobiet 400-metrówki były ustawione dopiero na 5. miejscu. W moim odczuciu miały znakomity sezon i na hali i na stadionie otwartym. Też myślałem, że złoty medal w maratonie da lepsze miejsce, ale ja też nie wiem dokładnie jak wyglądają kryteria związane z ustaleniem tych miejsc, czy bardziej na zasadzie plebiscytu czy punktów. Każdy zrobił świetną robotę i top 5 wśród laureatów Złotych Kolców to ogromne wyróżnienie.
Zostawiamy rok 2022 i powiedz nam jakie plany ma Kajetan Duszyński na kolejny sezon startowy?
Przygotowuję się pod halę, jeszcze nie mam listy mityngów w których będę brał udział, bo jeszcze nie podjęliśmy takiej decyzji z trenerem. Uważam, że na naszej szerokości geograficznej powinniśmy korzystać z hali, podtrzymywać szybkość. Tym bardziej, że ten sezon zapowiada się na trochę bardziej spokojny niż poprzedni. Poprzednie dwa były naprawdę bardzo obfite w starty, bardzo wcześnie się zaczynały i późno kończyły. Teraz mamy trochę więcej czasu na przygotowanie się do sezonu halowego, później będzie podobnie z sezonem letnim. Oczywiście tu chodzi o ME na hali w Stambule i MŚ na Węgrzech, to są dwa główne punkty tego programu. Pomiędzy oczywiście serie mityngów, oczywiście Drużynowe ME też jak najbardziej - musimy bronić tytułu! Tym bardziej cieszy, że to odbywać się będzie na Stadionie Śląskim. Można wrócić do domu, odwiedzić rodzinę i przy okazji trochę postartować.
Może po tym słabszym roku przyjdzie kolej na nowe dobre wyniki, w tym pobicie życiówki na 400 metrów (44.92). Sądzisz, że jesteś w stanie to zrobić?
Myślę, że tak! Ja cały czas o to walczę. Myślę, że treningowo to jest o tyle ciekawe, że ja w tym sezonie naprawdę dużo rekordów na treningu pobijałem, głównie takich szybkościowych, ale brakowało mi trochę tej końcówki i troszeczkę zmian w treningu wprowadziliśmy. Na razie to jest jeszcze wczesny etap, ale czuję się lepiej na tym etapie niż to było rok temu. W zeszłym sezonie przygotowania miałemtrochę poprzecinane, raz przez częste przeziebienia, później przez szkolenie wojskowe. Teraz wszystko przebiega spokojniej. W treningu to jest trudne, że nieraz jak idzie wszystko dobrze, to czasem można "przedobrzyć" i tego trzeba pilnować. Na to zwróciliśmy uwagę z trenerem i pod tym kątem szukaliśmy zmian. Staram się na szybkie bieganie cały czas. Wiem, że organizm tego nie zapomina i też myślę, że jak już jest ta rezerwa szybkości, to da mi to możliwość na zbliżenie się do życiówki. Tak jak wspominałem, dużo w moim życiu się zmieniło i sport nabrał jeszcze wyższego priorytetu. Jest to możliwe w dużej mierze dzięki wsparciu ze strony moich sponsorów PKN Orlen, adidas, Stadion Śląski, miastu Chorzów i Łodzi, klubowi AZS Łódź oraz wsparciu ze strony Centralnego Wojskowego Zespołu Sportowego.
Dziękuję bardzo, życzę w takim razie spokojnych, zdrowych przygotowań i oczywiście bez kontuzji!
Dziękuję bardzo, pozdrawiam!
Napisz komentarz
Komentarze