Wraz z początkiem br. wprowadzony został obowiązek wysyłania nietrzeźwych kier
owców na kursy reedukacyjne. Pańskim zdaniem takie działania przyniosą zamierzony efekt?
Patrząc na to jakie skutki przynosi profilaktyka prowadzona w naszej placówce uważam, że tak. Przede wszystkim należy zaznaczyć, że świadomość wielu kierowców dotycząca jazdy po spożyciu alkoholu, jest bardzo niska. Wielu z nich imprezuje do późnych godzin, ponosi ich ułańska fantazja, a rano wydaje im się, że wszystko jest w porządku i można wsiąść za kierownicę. Otóż nie. Rano zawartość alkoholu we krwi nadal jest prawdopodobnie zdecydowanie zbyt wysoka. To, że się dobrze czujemy, że nam się nie trzęsą ręce, jest nieistotne. Wykładnią jest wynik, który podaje nam alko-sensor.
W takim razie może zaopatrzenie się w alkomat będzie dobrym rozwiązaniem dla osób, które już koniecznie muszą się napić poprzedniego dnia?
Tak, jest to jakieś rozwiązanie. Ale odradzam spożywania większych ilości alkoholu, jeśli następnego dnia rano ma się zamiar wsiąść za kierownicę. Niektórzy przychodzą do nas, żeby dmuchnąć w ten alkomat i sprawdzić czy już mogą prowadzić. Co prawda nie jest ich zbyt wielu, ale jednak są tacy. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych ma też na swojej stronie internetowej takie alko-liczydełko. Wpisujemy wszystkie potrzebne dane i otrzymujemy prawdopodobny wynik. Z tego również można korzystać. Wielu kierowców traci prawo jazdy, ponieważ są przekonani, że w momencie gdy zasiadają za kółkiem, są już zupełnie trzeźwi. Pamiętajmy jednak, że alkohol może się utrzymywać we krwi przez wiele godzin. Zwłaszcza jeśli spożywaliśmy również piwo chmielowe, które jest takim naturalnym „utrwalaczem”. Dlatego uważam, że kursy reedukacyjne mogą odnieść zamierzone skutki. Przede wszystkim dlatego, że będą uświadamiać wielu kierowców.
Przed jazdą „na podwójnym gazie” odstraszać może również koszty związane z odbyciem takiego przymusowego kursu - czyli 400 zł. Do tego dochodzą badania lekarskie – 600 zł oraz porady psychologiczne – 150 zł. To daje razem 1150 zł. Dla wielu jest to spory wydatek...
To prawda. Zaznaczam jednak, że nasz ośrodek jest jednostką budżetową i nie pobiera opłat za prowadzenie takich kursów. Kierowca może go ukończyć i powiadomić o tym sąd, który może, ale nie musi wziąć to pod uwagę. Przymusowe i płatne kursy będą przeprowadzane w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego.
Wspominał Pan, że kursy przeprowadzane w waszej placówce przynoszą zamierzone efekty. W takim razie wraca tu już niewielu?
Raczej się to nie zdarza. W znacznej mierze dzięki naszej drogówce, która uchodzi za jedną z najskuteczniejszych w regionie. Wielokrotnie słyszałem nawet takie powiedzenie, że: „Jeśli jesteś wypity i chcesz stracić prawo jazdy, jedź do Chorzowa. Tam na pewno ci je zabiorą”. Wzmożone patrole poranne czy świąteczne, tak jak dziś, podczas święta Trzech Króli, też działają jak „odstraszacze”. I bardzo dobrze. Hasło: „Piłeś? Nie jedź!” zawsze było i będzie aktualne.
Z jakimi trzeba się liczyć konsekwencjami prowadząc samochód pod wpływem alkoholu. Nie licząc tych finansowych.
Jeżeli policyjny alkomat wskaże wartość niedozwoloną, na pewno jest to utrata prawa jazdy. Czasem na pół roku, na rok, na pięć... A nawet już na stałe. Osoby, które podchodzą po raz kolejny do egzaminów na prawo jazdy, też są ostrzej traktowani. Trudniej jest im zdać. Tak powinno być.. Jeśli ktoś chce popełnić samobójstwo, to niech tego nie robi narażając innych. Pijany kierowca jest potencjalnym zabójcą.
Rozmawiał Tomasz Breguła.
fot.: www.freepik.com
Napisz komentarz
Komentarze