Około godziny 8:30 policja została zaalarmowana o niebezpiecznym zdarzeniu, jakim miała być ucieczka śnieżnej pantery, na co dzień mieszkańca Śląskiego Ogrodu Zoologicznego. Blisko 30 funkcjonariuszy udało się do chorzowskiego zoo, zabezpieczono teren i odizolowano go od osób postronnych. Rozpoczęły się poszukiwania. Ich zakres poszerzony został o obszar Parku Śląskiego. Tak zakładał scenariusz, ponieważ cała akcja została ukartowana. Mundurowi jednak nie zostali od razu o tym poinformowani. Gdyby tak było, działania nie uzyskałyby oczekiwanego efektu.
- Ćwiczenia odbywały się w ścisłej tajemnicy, ponieważ one mają sens tylko w momencie, kiedy są robione z zaskoczenia. Wtedy możemy przeanalizować jak zachowują się ludzie podczas stresu i wtedy one są miarodajne - tłumaczy Marek Mitrenga, dyrektor ŚOZ.
Specjalnie przygotowanego na tę okazję przedstawiciela drapieżnych kotów w postaci pluszaka, umieszczono na jednym z pobliskich drzew. Po tym jak po około godzinie zabawka została odnaleziona, na miejsce zadysponowano oddział policji wyposażony w zestaw z siatką. W jego skład wchodził ponadto weterynarz oraz pracownik firmy odpowiedzialnej za odłów zwierzyny. Szczęśliwie pantera nie wyrządziła nikomu krzywdy i została przetransportowana z powrotem do zoo.
- Tego typu ćwiczenia mają na celu sprawdzenie jak wygląda współpraca zarówno między podmiotami w mieście, jak i zarządzanie tymi siłami, środkami na jego terenie - przekazał mł. asp. Karol Kolaczek, p. o. oficera prasowego Komendy Miejskiej Policji w Chorzowie.
Pingwin uciekinierem?
Niedawno w social mediach krążyła plotka, jakoby jeden z zamieszkałych w chorzowskim ogrodzie pingwinów miał być zbiegiem. Informacja ta okazała się fake newsem. Na ten moment żadnemu z lokatorów śląskiego zoo - a jest ich aktualnie niemal trzy tysiące - nie udaje się sforsować stosowanych w nim zabezpieczeń. Mimo to służby muszą być przygotowane na każdą okoliczność.
Napisz komentarz
Komentarze