Chorzów oraz Bachmut to dwa średniej wielkości miasta, pełne blokowisk i z przemysłową historią, które po wybuchu wojny połączyło coś jeszcze. To właśnie między nimi od ponad roku kursuje Iwan, który w rejon najcięższych walk przewozi żywność, leki czy ubrania. W zbiórkę darów zaangażowany jest mieszkający tutaj brat Sasha oraz jego sąsiedzi.
- Zaprzyjaźniony piekarz piecze na wyjazdy chleb po kosztach mąki. Na front pojechały też blachy, z których w Bachmucie robili piecyki - kozy do gotowania dla ludzi mieszkających w piwnicach - wymienia Ryszard Serotnik, pomagający w akcji humanitarnej.
Busik, którym porusza się Ivan, dojechał na front już 34 razy i właśnie jest w kolejnej trasie. Choć kilkukrotnie był ostrzeliwany, zawsze udało mu się dowieźć do Bachmutu posiłki dla około 1000 osób.
- W marcu zeszłego roku takich zbiórek charytatywnych było pełno, ale mało oddolnych inicjatyw przetrwało próbę czasu - ocenia Serotnik. - My pomagamy dalej, bo poczuliśmy więź z Bachmutem, jego mieszkańcami i stacjonującymi tam żołnierzami. Przed rosyjską inwazją to miasto nie różniło się przecież znacząco od naszego Chorzowa - dodaje.
Właśnie uruchomiono zbiórkę!
Sąsiedzi Sashy postanowili ruszyć z kolejną akcją pomocową. Na internetową zbiórkę wystawili flagę z podpisami obrońców Bachmutu, którą dostali od swoich ukraińskich przyjaciół.
- Flagę przekażemy osobie, która wpłaci najwięcej, ale do udziału zapraszamy wszystkich chętnych - każda złotówka ma znaczenie - przekonuje Ryszard Serotnik.
Jako że niektórych rzeczy, takich jak np. żywność z krótką datą ważności, nie ma sensu wozić z Polski, za zebrane podczas zbiórki pieniądze Ivan zrobi zakupy na miejscu i przekaże je najbardziej potrzebującym osobom.
Zbiórka dostępna jest >>TUTAJ<<
Fot. Zrzutka.pl
Napisz komentarz
Komentarze