Ruch Chorzów mierzył się w niedzielę w Gliwicach z Rakowem Częstochowa w ramach 9. serii meczowej PKO BP Ekstraklasy. Tylko 6. zgromadzonych punktów po ośmiu meczach na koncie Niebieskich to rezultat daleki od oczekiwanego na tym etapie rozgrywek. Jarosław Skrobacz od początku spotkania postawił na Tomasa Podstawskiego, nowo pozyskanego Portugalczyka, który miał pomóc Niebieskim w starciu z mistrzami Polski.
Gospodarzom opłacił się pressing na połowie rywali, który zmusił do błędu obrońców Rakowa. Po szybko rozegranej akcji Kacper Michalski znalazł w polu karnym Tomasza Wójtowicza, który z bliska wpakował piłkę do siatki i Niebiescy objęli prowadzenie. Na odpowiedź rywali nie trzeba było długo czekać. Najpierw z dogodnej okazji nie skorzystał Łukasz Zwoliński, ale po chwili instynktem w polu karnym popisał się Dawid Drachal i mecz rozpoczął się od nowa. Zwoliński ponownie stanął przed szansą na gola, na posterunku jednak był Michał Buchalik. Golkiper Ruchu nie poradził już sobie z dobitką i kolejne trafienie na swoje konto dopisał Drachal. W dalszej części pierwszej połowy można było odnieść wrażenie, że z podopiecznych Jarosława Skrobacza nieco uszło powietrze. Z szarży na bramkę nie zrezygnowali mistrzowie Polski i w efekcie Drachal skompletował klasycznego hat tricka, korzystając z prezentu jaki zaserwowali mu defensorzy Niebieskich.
Po zmianie stron najpierw swoją szansę mieli goście, ale ostatecznie atakujący John Yeboah upadł kilka metrów przed bramką Ruchu. Tomasz Swędrowski w odpowiedzi mając dużo miejsca w polu karnym Rakowa zakończył akcję niecelnym podaniem. Precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Daniel Szczepan, jednak na posterunku był Vladan Kovacevic, który sparował piłkę na róg. Po głębokim dośrodkowaniu Srdjana Plavsića futbolówka nieomal wpadła w okienko bramki Ruchu, ale efektywnie wybił ją Buchalik. Za chwilę Plavsić zabawił się z chorzowskimi obrońcami i celnie trafił na 1:4. Debiutujący w drużynie gospodarzy Tomas Podstawski popisał się znakomitym strzałem zza pola karnego i zaliczył swojego pierwszego gola jako piłkarz Ruchu Chorzów. Niebiescy chcieli pójść za ciosem i w kolejnej akcji bramkarza Rakowa uratował słupek. Prowadzący spotkanie Jarosław Przybył posiłkując się weryfikacją VAR wskazał na wapno, a jedenastkę na bramkę kontaktową zamienił Daniel Szczepan. Chorzowskim piłkarzom nadzieję na remis pogrzebał Vladyslav Koczerhin, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym i zdobył gola nr 5. dla gości.
- Na pewno pierwsza połowa ustawiła mecz, bo tak naprawdę bardzo łatwo straciliśmy dwie kuriozalne bramki, jak nie trzy nawet. Uważam, że w drugiej połowie się podnieśliśmy i szkoda, że nie rzuciliśmy się gwałtownie do ataku po tej bramce na 3:4. Ale trzeba przyznać, że Raków zasłużenie wygrał - skomentował po spotkaniu Przemysław Szur, obrońca Ruchu.
- Wyszliśmy na to spotkanie w pełni wiary i ze swoim planem. Przede wszystkim zadecydowała ta pierwsza połowa i trzy stracone bramki w sposób, który nie przynosi nam chluby. Myślę, że to nie Raków przyczynił się do strzelenia tych bramek, tylko my - powiedział szkoleniowiec Niebieskich.
Po tym spotkaniu Ruch Chorzów spadł na ostatnie, 18. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy.
Ruch Chorzów - Raków Częstochowa 3:5 (1:3)
(Wójtowicz 7', Podstawski 71', Szczepan 80' k. - Drachal 20', 28', 42', Plavsic 68', Koczerhin 87')
Ruch: Buchalik - Szur (81 Steczyk), Baranowski (46 Letniowski), Sadlok - Michalski, Szymański Podstawski, Wójtowicz - Kozak, Swędrowski - Szczepan (90 Barański); trener: Jarosław Skrobacz.
Rezerwowi: Bielecki, Szywacz, Sedlak, Feliks, Foszmańczyk, Długosz.
Raków: V. Kovacević - Racovitan (46 Rundić), A. Kovacević, Papanikolaou - Drachal, Berggren, Lederman, Plavsić (79 Sorescu) - Yeboah (63 Cebula), Nowak (79 Koczerhin) - Zwoliński (63 Crnac); trener: Dawid Szwarga.
Rezerwowi: Tsiftsis, Pestka, Kittel, Piasecki.
Żółte kartki: Podstawski - Nowak, Papanikolaou.
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 9 367.
Fot. Marcin Bulanda / Press Focus
Napisz komentarz
Komentarze