Jakub Brzozowicz: Za nami "Debata Senacka" w Chorzowie, podczas której zwracała Pani uwagę na rolę kobiet w społeczeństwie oraz ich prawa. Na czym konkretnie trzeba się skupić w tej kwestii?
Gabriela Morawska- Stanecka: Przede wszystkim marzę o Polsce, w której nie ma pytań o prawa kobiet. Skoro bowiem walczymy o prawa kobiet, to znaczy, że żyjemy w dwóch systemach, w których są prawa kobiet i prawa mężczyzn. Prawo ma regulować prawa ludzi. Nas wszystkich. Kobiet i mężczyzn jednocześnie.
Co zatem wymaga zmian?
Jednakowa płaca za taką samą wykonaną pracę, odpowiednia reprezentacja w życiu publicznym. Wolność od przemocy, opieka zdrowotna, w tym szczególne wsparcie w okresie ciąży, porodu i macierzyństwa. Bezpieczeństwo, również to zdrowotne, pewność, że w szpitalu otrzymamy realną pomoc, a nie stracimy życie i to w imię ideologii.
Prawa reprodukcyjne?
To, czy, kiedy, ile i z kim będziemy miały dzieci, to nasza decyzja. Dostateczna ilość gabinetów ginekologicznych, również tych dostępnych dla kobiet z niepełnosprawnościami. Ale również pomoc państwa w opiece nad dziećmi: żłobki, przedszkola. Wsparcie w sytuacji, gdy z przyczyn zdrowotnych nie możemy mieć dzieci – czyli bezpłatne procedury in vitro.
Czy to tak wiele? To standard w cywilizowanym świecie. Tak mało, a zarazem tak wiele. Na tym musimy się skupić po wygranych wyborach.
Jest Pani kandydatką paktu senackiego z okręgu obejmującego m. in. Chorzów. Co Panią łączy z naszym miastem?
Chorzów jest starym pięknym miastem z bogatą tradycją. Część mojej rodziny – tej ze Szczyrku – ma swoje korzenie właśnie w Chorzowie. Tutaj urodziły się i mieszkały moje ciotki i kuzyni. Ale też od 2000 roku aktywnie pracowałam zarówno w Chorzowie, jak i w Rudzie Śląskiej jako radca prawny i adwokat czy Siemianowicach Śląskich (prowadziłam tam kancelarię notarialną). Mam do dziś wielu znajomych i byłych klientów oraz prawdziwych przyjaciół. Przez te niemal ćwierć wieku poznałam problemy, z jakimi boryka się Chorzów i inne miasta okręgu. Uwielbiam pić kawę na „Wolce” i myślę, że ta ulica znowu rozkwitnie i będzie tętniła życiem.
Czy pakt senacki to dobre rozwiązanie?
To doskonałe rozwiązanie, które sprawdziło się już w 2019 roku. Pakt senacki przypominam – polega na tym, że partie demokratycznej opozycji: te tworzące Komitety Wyborcze Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy oraz samorządowcy skupieni w stowarzyszeniu Tak Dla Polski zawarły umowę, że w każdym ze 100 okręgów senackich wystawią uzgodnionego, jednego kandydata. Takich kandydatów jest stu. Na tych kandydatów powinni głosować wyborcy opozycji, aby uzyskać stabilną większość w Senacie.
Jakie były tego efekty w mijającej kadencji?
Senat tej kadencji pokazał, jak powinna wyglądać debata parlamentarna, prowadził realny dialog ze społeczeństwem, doprowadził do wyboru fachowca na funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich ( przypominam tylko że kandydatem PIS był skompromitowany w aferze wizowej Piotr Wawrzyk). Dlatego proszę uważać na wszystkich innych kandydatów: „bezpartyjnych”, „niezależnych” – oni są de facto pomocnikami PIS, gdyż ich zadanie polega na odebraniu głosów kandydatom Paktu Senackiego.
Kandydaci Paktu Senackiego znajdują się na listach poszczególnych Komitetów Wyborczych , ale powtarzam raz jeszcze: to uzgodnieni i wybrani kandydaci. Kilku z nich startuje ze swoich komitetów, jak Senator Zygmunt Frankiewicz w Gliwicach czy Prezydent Andrzej Dziuba w Tychach, ale oni są w swych okręgach znani i kojarzeni z Paktem.
Przed nami najważniejszy temat czterolecia - wybory do parlamentu, święto demokracji. Nie każdy jednak chce "celebrować" ten dzień...
Prawie połowa Polaków nie bierze udziału w żadnych wyborach. Zarówno kobiet jak i mężczyzn. Jak ich zachęcić do zmiany tej postawy? Myślę, że to zadanie państwa, do którego należy kreowanie zarówno postaw obywatelskich jak świadomości procesów demokratycznych. O tym jak ważny jest udział w wyborach parlamentarnych i co z tego wynika, powinniśmy uczyć nasze dzieci w szkołach a dorosłym przypominać o tym w kampaniach społecznych przygotowywanych przez NGOsy za publiczne pieniądze. Ale oczywiście to zadanie na przyszłość. Dziś mówię: Idźcie na wybory, bo każdy głos ma znaczenie! Nie mówcie, że nie macie na kogo głosować. Na listach opozycji jest wielu wartościowych ludzi o różnych poglądach. Nie pozwólmy by ktoś decydował za nas!
"Aleja milionerów PiS" niedawno zawitała na chorzowski Rynek. Po co taka inicjatywa?
Przede wszystkim chcieliśmy zwrócić uwagę na draństwo jakim jest niczym nieuzasadnione bogacenie się PISowskich elit, rozgrabiających nasz wspólny portfel jakim jest Skarb Państwa. Trzeba przywrócić uczciwość i kompetencję w spółkach Skarbu Państwa, bo to nasz wspólny majątek. Nie możemy dopuścić, aby z budżetu państwa pieniądze wyciekały do rodzin i znajomych partii rządzącej – one mają być przeznaczone na ochronę zdrowia, edukację, transport, a także dla samorządów.
Chorzowian interesuje w dużej mierze najbliższe otoczenie. Można odnieść takie wrażenie, że samorząd coraz mniej może i musi liczyć na przychylność rządu.
To przecież dobrze działający samorząd jest podstawą społeczeństw demokratycznych. W pierwszej kolejności trzeba przywrócić stabilne finansowanie samorządów. Nie może być tak, że Państwo rozdaje czeki z dotacjami "po uważaniu", czyli dofinansowuje tylko te samorządy, które sprzyjają partii władzy. To kolejna patologia i rozwiązania rodem z Rosji czy Korei Północnej. Albo obiecuje przed wyborami Łuki Triumfalne, Centra Alpinizmu, obiekty sportowe – czego potem nie dotrzymuje albo dotrzymuje tylko swoim zwolennikom. To samorząd zna potrzeby lokalnych społeczności i wie, jak je realizować. Trzeba więc wzmocnić samorządy finansowo, ale też oddać im to, co straciły na zmianach przepisów. Pamiętajmy, że Chorzów utracił niemal 200 milionów. Te pieniądze państwo powinno oddać, bez żadnej łaski. Po wyborach natychmiast odblokujemy KPO gdzie są miliardy dla samorządów, w tym szczególnie dla Śląska. Tych pieniędzy potrzebujemy tu i teraz i odpowiedzialna władza powinna je przyjąć, a nie grać politycznie potrzebami mieszkańców kraju.
Dlaczego te wybory są takie ważne?
To pierwsze wybory od 1989 roku w których definitywnie, z konsekwencją na dziesięciolecia zdecydujemy, czy bliższe są nam wartości zachodniej demokracji czy ruskiej dyktatury. Bardzo ubolewam nad tym, że kilka milionów Polaków dało sobie wmówić, że Unia Europejska jest złem, że tolerancja, wolność, demokracja, wolne media, trójpodział władzy są czymś niedobrym.
Czyli nasze relacje z Unią nie są teraz na najlepszej drodze?
My już tylko formalnie jesteśmy w Unii Europejskiej. Ani nie korzystamy z naszych wspólnych funduszy, ani nie już stosujemy unijnego prawa. I zapamiętajcie Państwo jedno. Bardzo Was proszę. Pisowska władza nie będzie pytała Was w referendum czy chcecie być w Unii czy życzycie sobie z niej wyjść. Po prostu z poniedziałku na wtorek, sama czy z Konfederatami, w głosowaniu parlamentarnym zwykłą większością głosów zdecyduje o wypowiedzeniu umowy międzynarodowej, jaką jest umowa o przystąpieniu do Unii. Taką przyszłość szykuje nam, naszym dzieciom i wnukom obecna władza. Pomyślmy o tym przy wyborczych urnach. I nie dajmy sobie ukraść naszego państwa.
Napisz komentarz
Komentarze