Po powrocie do swojego miasta, Ruch Chorzów dysponuje obecnie największym pojemnościowo obiektem w PKO BP Ekstraklasie. Niemałym zainteresowaniem cieszyło się spotkanie Niebieskich ze Śląskiem Wrocław (2:2). Imponujący wynik niemal 30 tysięcy kibiców na trybunach Stadionu Śląskiego, jest nadal daleki od wykorzystania w pełni potencjału chorzowskiego giganta. Dla miłośników klubu to świetna wiadomość - biletów na mecze przez długi czas nie zabraknie.
Plasujący się na przedostatnim miejscu w ekstraklasowej tabeli Ruch podejmował w poniedziałek Radomiaka Radom. Ekipa gości przyzwoicie punktuje w tym sezonie i znajduje się w bezpiecznej, środkowej strefie rozgrywek.
12 783 osoby postanowiły obejrzeć ten mecz na żywo, co jest nowym poniedziałkowym rekordem aktualnego sezonu. Do tej pory najwyższą frekwencją piłkarskiej jesieni cieszyło się spotkanie Korony Kielce ze Śląskiem Wrocław (12 266 widzów).
Drugi mecz Niebieskich w Kotle Czarownic to także ważne wydarzenie dla Jana Wosia. Dotychczasowy asystent trenera Jarosława Skrobacza zastąpił go na stanowisku szkoleniowca i w poniedziałek debiutował. Nie tylko jako główny szkoleniowiec Ruchu, ale także jako pierwszy trener na szczeblu wyższym niż... 3 Liga.
Wyrównana pierwsza część spotkania ze wskazaniem na gości nie obfitowała w zbyt wiele sytuacji strzeleckich. Częściej połowę rywali atakowali radomianie, jednak żadna z ich akcji nie zakończyła się nawet celnym strzałem w kierunku bramki Krzysztofa Kamińskiego.
Tuż po zmianie stron, po błędzie w obronie Radomiaka, w idealnej sytuacji znalazł się Daniel Szczepan. Nie zdecydował się na podanie do lepiej ustawionego Tomasza Wójtowicza, oddał strzał, ale z nim poradził sobie Albert Posiadała. Kilka minut później Tomasz Swędrowski był bliski otwarcia wyniku, ale golkipera gości uratował słupek.
W niemal bliźniaczej sytuacji, tym razem z prawej strony znalazł się Szczepan. Snajper Ruchu nie pomylił się, znajdował się jednak na pozycji spalonej. Skoro dwa razy się nie udało - "Szczepek" po raz trzeci stanął "oko w oko" z Posiadałą. W tym starciu napastnik Niebieskich minął bramkarza, po czym upadł, i w efekcie otrzymał żółty kartonik za symulowanie faulu.
Dopiero w 83. minucie spotkania Jan Woś zdecydował się na zmiany i wprowadził na boisko Filipa Starzyńskiego oraz Macieja Firleja. Tuż po tym mogła paść upragniona bramka dla gospodarzy - tym razem Miłosz Kozak trafił w poprzeczkę.
Ostatecznie na Stadionie Śląskim nie oglądaliśmy goli. Niebiescy pozostają na 17. lokacie w tabeli z dorobkiem 9. punktów. Radomiak ma na koncie 19. "oczek" i zajmuje 8. miejsce w rozgrywkach.
W najbliższą sobotę Ruch Chorzów czeka rozegranie zaległego wyjazdowego spotkania z Widzewem Łódź. Początek o godzinie 17:30.
Ruch Chorzów – Radomiak Radom 0:0
Ruch: Kamiński – Kasolik, Szymański (90 Foszmańczyk), Sadlok, Bartolewski – Wójtowicz, Podstawski, Swędrowski, Kozak (90 Moneta) – Steczyk (83 Starzyński), Szczepan (83 Firlej); trener: Jan Woś.
Rezerwowi: Buchalik, Szur, Michalski, Moneta, Długosz, Foszmańczyk, Letniowski.
Radomiak: Posiadała – Grzesik, Rossi, Cestor, Abramowicz – Luizao, Kaput (87 Okoniewski) – E. Semedo, Castanieda (76 Rocha), L. Semedo (76 Donis) – Henrique; trener: Constantin Galca.
Rezerwowi: Bąkowski, Cichocki, Jakubik, Leandro, Pik, Helder Sa.
Żółte kartki: Szczepan, Sadlok - Castanieda, Kaput, Rossi, Henrique.
Sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław).
Widzów: 12 783.
Napisz komentarz
Komentarze