Zimowa aura pokrzyżowała plany na ekstraklasowych boiskach. Dwa z sobotnich meczów zostały przeniesione na inne terminy, z uwagi na prószący niemal nieustannie od piątku śnieg. Do końca spotkanie Cracovii z Ruchem Chorzów stało pod znakiem zapytania. Ostatecznie piłkarze punktualnie stawili się na murawie stadionu przy ul. Józefa Kałuży.
- Boisko jest w naprawdę dobrym stanie - skomentował tuż przed rozpoczęciem spotkania trener Cracovii Jacek Zieliński, na antenie Canal+.
Niebiescy znajdując się na przedostatnim miejscu w tabeli (10. punktów) PKO BP Ekstraklasy mieli przed sobą ważne zadanie. Niedzielny mecz to dla obu zespołów starcie szczególnej wagi - gospodarze mając o 6. "oczek" więcej, plasowali się tuż nad strefą spadkową.
W pierwszym kwadransie spotkania bliżsi objęcia prowadzenia byli goście. Najpierw potężnie z rzutu wolnego huknął Miłosz Kozak, co z największą trudnością wybronił Sebastian Madejski. Po chwili głową uderzał Filip Starzyński, ale znów refleksem wykazał się golkiper Cracovii.
Wynik "otworzył" Michał Rakoczy. Młodzieżowiec wykorzystał doskonałe podanie Beniamina Kallmana, w efekcie Michał Kamiński musiał skapitulować.
Dalekie wybicie piłki przez bramkarza Ruchu stworzyło dogodną sytuację dla Kozaka. Pomocnik jeszcze wystawił futbolówkę Łukaszowi Monecie. Strzał chorzowskiego skrzydłowego nieprzepisowo zatrzymał Otar Kakabadze. Gruzin musiał opuścić boisko, a podopieczni Jana Wosia otrzymali rzut karny, którego nie zmarnował Daniel Szczepan. To czwarta wykorzystana jedenastka przez najlepszego strzelca chorzowian w tym sezonie.
Niebawem Pasy już grając w dziesięciu miały szansę na objęcie prowadzenia. Rakoczy urwał się obrońcom, ale ostatecznie obił słupek.
Ciężar gry przeniósł się na połowę gospodarzy. Trzykrotnie z rzutu rożnego Filip Starzyński wkręcał piłkę głęboko w kierunku bramki. Raz z pomocą golkipera trafił w poprzeczkę. W końcu po jednym ze stałych fragmentów gry zamieszanie w polu karnym Cracovii wykorzystał Mateusz Bartolewski.
Po zmianie stron drugą asystę zaliczył Kallman. Karol Knap poradził sobie z trzema defensorami "na plecach" i po jego uderzeniu piłka zatrzepotała w siatce chorzowian.
Natychmiast odpowiedzieli Niebiescy. Po raz drugi w tym meczu, a siódmy w sezonie, na listę strzelców wpisał się Szczepan. Asystował mu Kozak.
Gospodarze nie złożyli broni i w 77' minucie po raz kolejny wyrównali. Dośrodkowanie Knapa z rzutu wolnego wykorzystał Patryk Makuch.
Po chwili oglądaliśmy bramkę nr 7 tego spotkania. Z prawej strony uderzył Tomasz Swędrowski, a piłka jeszcze po rykoszecie znalazła się w bramce podopiecznych Jacka Zielińskiego.
Na bohatera spotkania wyrósł Knap w 89. minucie potyczki. Pomocnik wykorzystał jedenastkę, która podyktowana została po zagraniu ręką Przemysława Szura - 4:4.
O kolejne ligowe punkty Ruch Chorzów powalczy w piątek, 8 grudnia z Zagłębiem Lubin (18:00). Bedzie to zarazem ostatnie spotkanie Niebieskich w tym roku kalendarzowym, rozgrywane na Stadionie Śląskim.
Cracovia - Ruch Chorzów 4:4 (1:2)
(Rakoczy 18', Knap 60' Makuch 77', Knap 89' - Szczepan 32', 64', Bartolewski 45'+1', Swędrowski 81')
Fot. Marcin Bulanda / Press Focus
Napisz komentarz
Komentarze