Przed pierwszym gwizdkiem na murawie Stadionu Śląskiego uhonorowany został Łukasz Janoszka. Były już piłkarz Niebieskich w sumie rozegrał w barwach Ruchu 328 meczów, czym zamyka dziesiątkę na liście zawodników z największą liczbą występów w historii klubu. Strzelił w nich 56 bramek.
Maciej Sadlok, Szymon Szymański i Juliusz Letniowski - co łączy tych trzech zawodników? Tylko oni zasilili obie wyjściowe jedenastki w ligowych starciach z Legią w tym sezonie. Zapewne dołączyłby do nich Daniel Szczepan, niestety, z powodu urazu nie mógł pojawić się na boisku. Piątkowe spotkanie to również debiut Janusza Niedźwiedzia jako szkoleniowca Ruchu w meczu o stawkę. Jego podopieczni to zupełnie inna drużyna niż ta, jaka - trzeba to powiedzieć - w pełni zasłużenie uległa Wojskowym w pierwszej rundzie (3:0).
W pierwszej części spotkania można mówić o skromności w aspekcie klarownych sytuacji bramkowych. Nie było jednak widocznej różnicy klas, jak miało to miejsce w sierpniu. Gospodarze, choć nie ustrzegli się błędów, byli skoncentrowali i nie ustępowali rywalom. Mogli także liczyć na tłum wsparcia z trybun, gdzie panowała kapitalna atmosfera. Łącznie w Kotle Czarownic zjawiło się ponad 37 tysięcy kibiców. Ponad 4 tys. z nich stanowiła ekipa ze stolicy.
Po zmianie stron początkowe 10. minut należało do chorzowian. Szybka kontra gości dała im bramkę. Uruchomiony z prawej strony Blaz Kramer wyłożył futbolówkę Marcowi Gualowi, który dopełnił formalności przed bezradnym Dante Stipicą.
W dobrej sytuacji do podwyższenia prowadzenia znalazł się Maciej Rosołek, ale jego uderzenie minęło słupek. Nieco później potężny strzał Pawła Wszołka perfekcyjnie wybronił Stipica. Golkiper wyczekał wahadłowego Legii do ostatniej chwili i uchronił swój zespół od tarapatów.
Michał Feliks przytomnie zachował się przy jednym z kontrataków, odgrywając piłkę Letniowskiemu. Ten huknął tuż zza pola karnego, jednak poza światło bramki. Tuż przed końcowym gwizdkiem nad bramką poszybowała próba Patryka Sikory, po czym zakończyło się to spotkanie.
- Postawiliśmy trudne warunki Legii i dziś jeszcze zabrakło niewiele. Zespół wykazał się charakterem, dobrą organizacją. Nie wykorzystaliśmy kilku swoich szans, chcieliśmy wycisnąć z tego meczu więcej. Legia była lepsza o tę jedną bramkę - skomentował po meczu Janusz Niedźwiedź. - Myślę, że dzisiaj było widać, że zespół lepiej sobie radzi. Wiele się zmieniło na plus, wynik jeszcze się nie zmienił, ale wierzymy że to się wydarzy w kolejnym meczu - dodał szkoleniowiec Ruchu.
Po 20. kolejce rozgrywek PKO BP Ekstraklasy Ruch pozostaje w strefie spadkowej z dorobkiem 13 "oczek". Była to pierwsza porażka Ruchu w tym sezonie, poniesiona w Kotle Czarownic. W sobotę 17 lutego, ponownie na chorzowskim gigancie, Niebiescy zmierzą się z Wartą Poznań. Początek spotkania o godz. 15:00. Bilety na to wydarzenie są już dostępne na stronie bilety.ksruch.com.
Ruch Chorzów – Legia Warszawa 0:1 (0:0)
(Gual 55')
Ruch: Stipica – Stępiński, Szymański, Sadlok – Dadok, Sikora, Letniowski (84 Starzyński), Moneta (78 Josema) – Kozak (76 Długosz), Vlkanova (76 Wilak) – Feliks (84 Szur); trener: Janusz Niedźwiedź.
Rezerwowi: Bielecki, Michalski, Bartolewski, Foszmańczyk.
Legia: Tobiasz – Pankov, Kapuadi, Ribeiro – Wszołek, Augustyniak (46 Kapustka), Elitim, Kun (64 Morishita) – Josue (81 Rejczyk), Kramer (74 Pekhart) – Gual (64 Rosołek); trener: Kosta Runjaić.
Rezerwowi: Hładun, Burch, Zyba, Jędrzejczyk.
Żółte kartki: Feliks - Augustyniak.
Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław).
Widzów: 37 223.
Napisz komentarz
Komentarze