W poniedziałkowy poranek zaproszono media pod gmach Prokuratury Rejonowej w Chorzowie. To pokłosie ostatnich wydarzeń, które są ściśle związane z kampanią wyborczą. Jak przekazano, prezydent miasta Andrzej Kotala miał dostawać pogróżki. Doszło także do incydentu na tle politycznym, a dokładnie do wtargnięcia na posesję jednego z radnych.
Na miejscu stawili się przestawiciele samorządu, jak i parlamentarzyści: Monika Rosa i Wojciech Król oraz Gabriela Morawska-Stanecka. Obecni na briefingu politycy, a także ich rodziny i przyjaciele, trzymali w rękach tabliczki z napisem "Nie dajmy się zastraszyć".
Jako pierwszy głos zabrał Marcin Michalik, wiceprezydent Chorzowa.
- Przez ostatnie kilka dni doszło w naszym mieście do szeregu bardzo skandalicznych, haniebnych wydarzeń. Na facebooku pojawiły się groźby karalne w stronę prezydenta Andrzeja Kotali, na którym jest mowa o tym, że prezydent zostanie odstrzelony, zabity - mówił Michalik.
Następnie odniósł się do nocnego wtargnięcia na posesję Bartłomieja Czai, radnego miasta. Wandale namalowali na elewacji jego domu obraźliwy napis.
- Takie są barwy kampanii w Chorzowie, że w sobotę zostały zniszczone wszystkie materiały wyborcze. Materiały, które też są chronione prawem - przypomniał wiceprezydent Chorzowa. - To są rzeczy absolutnie bez precedensu w historii, nie tylko chorzowskiej demokracji, ale myślę, że także demokracji lokalnej na terenie naszego kraju - komentował Marcin Michalik.
Prezydent Andrzej Kotala złożył dwa doniesienia do prokuratury, dotyczące grożenia mu śmiercią. Podkreślił, że "nie ma zgody na tego typu działania, na używanie języka nienawiści".
- Kampania nabrała, można powiedzieć, charakteru gangsterskiego. Bandyckie metody, którymi posługuje się zaplecze jednego z kandydatów na prezydenta miasta, jest nie do zaakceptowania przez nas, przez naszych również kandydatów i są granice, których przekraczać nie można - kontynuował prezydent Chorzowa.
Swoimi obawami, a także szczegółami związanymi z atakiem na miejsce swojego zamieszkania, podzielił się Bartłomiej Czaja.
- Grupa która hejtuje, atakuje, zaatakowała również moją prywatną posesję. Mieszkam z żoną i z dziećmi, w mojej rodzinie zapanował strach, obawa. Nie ma zgody na tego typu działania - podkreślił radny Chorzowa.
- Zastraszanie radnych miało miejsce już wcześniej. Proszę sobie wyobrazić, że kilku radnych zrezygnowało z kandydowania, po prostu bojąc się konsekwencji - zauważył Waldemar Kołodziej, przewodniczący chorzowskiej Rady Miasta.
Przewodniczący przyznał, że nigdy nie spotkał się, by w trakcie jakiekolwiek kampanii pojawiała się taka skala hejtu. Następnie do mikrofonów podchodzili przedstawiciele Sejmu i Senatu.
- To są zdarzenia, jakie obserwujemy czasem w filmach o mafiach południowoamerykańskich. Czy tak chcemy, aby działo się w naszych miastach? Czy chcemy, żeby w naszych miastach królowała bandyterka i hejt? Chyba nie o to chodzi w demokracji - wskazała Gabriela Morawska-Stanecka.
To, że kampanie wyborcze mają swoje barwy, ale i bywają trudne, jest dla Wojciecha Króla rzeczą oczywistą. Są jednak różnice pomiędzy politycznymi "gierkami", a prawdziwym zagrożeniem.
- Niejednokrotnie w kampaniach wyborczych wrzuca się takiego przysłowiowego "michałka" na pole przeciwnika. Natomiast w tym konkretnym przypadku, wszelkie granice zostały przekroczone. Ktoś ewidentnie fauluje, ktoś gra nieczysto - nie krył Wojciech Król. - W Chorzowie, w pięknym mieście, od dłuższego czasu jest zorganizowana grupa przestępcza. Bandyci, którzy próbują zastraszyć miasto, zastraszyć prezydenta, a być może nawet go po prostu zlikwidować, zabić - mówił Wojciech Król.
Rosa: Nie zgadzamy się na takie zachowania
Jako ostatnia głos zabrała Monika Rosa.
- Nie jest rzeczą normalną, że ktoś grozi śmiercią prezydentowi. Nie jest rzeczą normalną, że kandydaci i ich rodziny boją się o swoje bezpieczeństwo, boją się o swoje domy, boją się o swoje dzieci - wyliczała Rosa. - Nie jest normalne, że rezygnują ze startu w wyborach, ponieważ ktoś próbuje ich zastraszyć albo robi to skutecznie. Jeśli teraz nie powiemy wszyscy razem, że nie zgadzamy się na takie zachowania, to one mogą skończyć się o wiele gorzej - skwitowała posłanka na Sejm RP.
Napisz komentarz
Komentarze