Każdy, kto choć raz odwiedził chorzowski Park Róż, z pewnością zauważył w nim rzeźbę młodej kobiety unoszącej malutkie dziecko, która stoi w wyjątkowej scenerii kwitnących tam kwiatów. Przedstawiający piękno macierzyństwa posąg to dzieło uznanego artysty Andrzeja "Setty" Szczepańca, które od kilkudziesięciu lat jest jedną z najbardziej charakterystycznych ozdób tego Parku. Czas, jak to zwykle bywa, nie był jednak łaskawy i odcisnął swoje piętno w postaci licznych zniszczeń. Na szczęście już niebawem pozostanie po nich tylko wspomnienie.
- Rzeźba Matki z Dzieckiem na stałe wpisała się w krajobraz Parku Róż. Postanowiliśmy skorzystać z pomocy fachowców z Akademii Sztuk Pięknych, żeby ją uratować. Renowacji podjęła się doktor Agnieszka Trzos, w ramach prac ze studentami, dlatego też Miasto zapłaciło jedynie za transport dzieła do pracowni oraz za materiały - podkreśla Marcin Michalik, zastępca prezydenta Miasta Chorzów - Rzeźba w Parku Róż stoi od 1979 roku. Dotychczas dwukrotnie została poddana renowacji – w 2000 i w 2015 roku. Wtedy prace dotyczyły wyłącznie konstrukcji zewnętrznej, teraz obejmą również stalową konstrukcję wewnętrzną - dodaje wiceprezydent.
Porozumienie między Miastem Chorzów a Akademią Sztuk Pięknych w Katowicach zawarte zostało w październiku ubiegłego roku, wtedy też przygotowano rzeźbę do wyjazdu i przetransportowano ją do uczelni. Prace nad nią, jak początkowo zakładano, potrwać miały kilka tygodni, jednak jak się okazało, konserwacja wymaga znacznie dłuższego czasu.
- Jest to odlew wykonany z żywicy, barwiony w masie i później patynowany, co miało imitować patynujący brąz. Później rzeźbę przemalowano, w związku z czym bardzo widoczna była korozja, jaka zachodziła wewnątrz. W środku jest metalowy stelaż i produkty korozji wylewały się przez mikroszczeliny, co wyglądało naprawdę nieestetycznie - opisuje dr Agnieszka Trzos, z Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. - Problemem było przede wszystkim to przemalowanie, ponieważ jest to przekłamanie. Autor nie miał takiego założenia, żeby rzeźba była biało-różowa, tylko tak jak wspominałam miała ona imitować brąz. Teraz musimy do takiego stanu wrócić - wyjaśnia dr Trzos.
Usunięcie białej farby jest zajęciem żmudnym i wymagającym ogromnej precyzji. Nie może być ono wykonane żadnym elektronarzędziem, gdyż mogłoby to uszkodzić pierwotną strukturę odlewu. Studenci, którzy podjęli się konserwacji rzeźby, korzystają więc z mikronarzędzi, pozbywając się tak krok po kroku niepotrzebnej warstwy. Dopiero później będzie można usunąć korozję ze stelaża wewnętrznego, zabezpieczyć rzeźbę oraz malarsko odtworzyć patynę.
- Korozja to nie tylko brzydkie zanieczyszczenia, które wychodzą na wierzch, ale też znak, że coś złego dzieje się w środku. Należy to usunąć, a przynajmniej zatrzymać ten proces. Rzeźba wewnątrz jest pusta, więc w miarę możliwości, przez szczeliny, które nawiercamy sobie w samej żywicy, będziemy próbowali się tam dostać i zabezpieczyć jak najwięcej fragmentów - zdradza dr Agnieszka Trzos.
Wszystkie prace potrwają jeszcze minimum dwa miesiące. Po doprowadzeniu rzeźby do jej pierwotnego stanu, zostanie ona przetransportowana na swoje stałe miejsce w Parku Róż.
Napisz komentarz
Komentarze