Przed nami wybory do samorządu. 7 kwietnia oddamy głosy na kandydatów na radnych, a także wójtów, burmistrzów i prezydentów. Termin ewentualnej II tury zaplanowano na 21 kwietnia. Czynne prawo wyborcze to jedno z uprawnień każdego obywatela. Przywilej, z którego warto, a nawet należy korzystać.
Jak to w kampanii bywa, trzeba się pokazać. W tej kwestii niesłabnącą popularnością cieszą się wszelkiego rodzaju plakaty i banery wyborcze. Niektóre zwracają uwagę kreatywnością wykonania, inne bywają przedmiotem żartów. My przyjrzeliśmy się tej pierwszej wersji.
Bartłomiej Czaja jest radnym Chorzowa. Stara się o uzyskanie mandatu na kolejną kadencję. W naszym mieście obserwuje się dewastację materiałów wyborczych na skalę wykraczającą poza incydentalną. Szczególną uwagę wandale poświęcili agitacji prowadzonej przez Koalicję Obywatelską.
- Chyba chłopakom się nudzi. Ubierają kominiarki, spotykają się nocą, a rano nie ma czasem co zbierać. Malują też różne obrazki. Ja też niekoniecznie chciałbym zabijać ludzką inicjatywę. Tylko skierować ją na inną drogę - mówi Bartłomiej Czaja.
Niezależnie od tego, kto konkretnie stoi za niechlubną działalnością, dla kandydujących stanowi to nie lada problem. Również kwestia świadomego wyboru stoi tu pod znakiem zapytania. Trudno podjąć zgodną ze swoim sumieniem decyzję, gdy ktoś siłą narzuca "jedyną słuszną opcję".
Po pomalowaniu farbą kolejnego z jego billboardów, radny Czaja nieco zmienił dotychczasowy projekt. Poza informacjami związanymi z zaprezentowaniem się mieszkańcom Chorzowa, na grafice wyodrębnione zostało "miejsce na twoje graffiti".
- Postawiłem na taki "upgrade". Niech się wykazują, liczę na ciekawe malunki - zachęca Czaja. Dodaje, że bardzo chciałby, aby kampania była taka, jaka być powinna - równa i uczciwa.
Oryginalny plakat Bartłomieja Czai wesoło wpisuje się w tegoroczną kampanię w Chorzowie. Ale proceder dotyczący niszczenia materiałów wyborczych to nie żart.
Napisz komentarz
Komentarze