O sprawie poinformował Jacek Wąsiński. Przekazał, że do Leśnego Pogotowia w Mikołowie przywieziono jeża. Zwierzę zostało okrutnie potraktowane ludzi, a konkretnie dzieci. Pacjent przyjechał do placówki ze Świętochłowic.
- Założyły jeżowi na nogi opaski zaciskowe tzw. trytytki. Plastik oczywiście zatrzymał przepływ krwi do kończyn i doprowadził do martwicy w jednej z łapek, druga wygląda na szczęście lepiej… Do ran spowodowanych uciskiem dobrały się niestety larwy much - wskazał Jacek Wąsiński.
Jak tłumaczy, nie jest to łatwe, aby dobrać się dzikiemu jeżowi do łapek. Zwierzak musiał cierpieć już podczas jego "rozpakowania". Dodaje, że właśnie z uwagi na takie sytuacje, wszystkie odchowane i uratowane zwierzęta należy wypuszczać z daleka od człowieka. Jak się okazuje, to właśnie ludzie mogą być dla nich zagrożeniem.
Jacek Wąsiński zwraca uwagę, że wciąż jest za mało edukacji na temat przyrody. Ta pokazałaby od najmłodszych lat, że należy podchodzić do niej z szacunkiem.
- Nie każdy musi kochać przyrodę i nie można tego wymuszać na kimkolwiek, ale szacunek dla zwierząt jest rzeczą podstawową i powinno to być wpajane od małego wśród dzieci i młodzieży - komentuje leśnik w mediach społecznościowych.
Jeże są bardzo pożyteczne i pełnią ważną funkcję naszego ekosystemu. Zjadają owady, co pomaga w kontrolowaniu ich populacji. Dodatkowo, ich obecność wpływa pozytywnie na strukturę gleby poprzez rozdrabnianie i mieszanie materii organicznej.
źródło/fot. Leśne Pogotowie - Jacek Wąsiński
Napisz komentarz
Komentarze