Jedyny polski medal olimpijski w lekkoatletyce przyszedł po biegu, który statystycy zapisali w notesach grubymi liniami. Nigdy przedtem nie zdarzyło się, żeby wszystkie specjalistki od 400 metrów uzyskały na mecie mniej niż 50 sekund. Nigdy przedtem też nie widziano, żeby aż trzy najszybsze złamały granicę 49 s. W tym gronie znalazła się Natalia Kaczmarek, która w Paryżu skompletowała wszystkie kolory olimpijskich medali.
– To jak sen – mówiła. – Ale ten sen jeszcze chwilę będzie trwać.
Nową królową polskiego sprintu już powitano w Polsce. Z honorami. To samo 25 sierpnia zrobią na Stadionie Śląskim organizatorzy mityngu Diamentowej Ligi – Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej. Impreza, która rok temu okazała się dla Kaczmarek trampoliną do medalu mistrzostw świata, teraz będzie ukoronowaniem historycznego sezonu. Finiszując na Stade de France w 48.98 s, Polka stała się pierwszą od 39 lat kobietą, która w jednym sezonie aż trzykrotnie przekroczyła na stoperach granicę marzeń: 49.00 s.
Poprzednią granicę, 50 sekund, po raz pierwszy przekroczyła na polskiej Diamentowej Lidze. Nic dziwnego, że to jej ukochany stadion, co zresztą często sama podkreśla.
– Natalia kocha wygrywać. Kocha dużą scenę, a to dają jej najmocniejsze możliwe rywalki. Stając obok największych, czujesz się tego częścią. Ale zarazem nie chcesz oddać pola, chcesz pokazać, że jesteś z nimi na równi – podkreślał trener Marek Rożej.
Dlatego mityng na Śląskim – dla Kaczmarek i dla kibiców, którzy będą mogli jej podziękować – będzie powtórzeniem paryskiego finału. Już wiadomo, że obok 26-latki pobiegnie mistrzyni olimpijska Marileidy Paulino, której 48.17 s z Francji okazało się czwartym czasem w dziejach lekkoatletyki. Na rewanż liczy też Rashidat Adeleke – Irlandka, która w czerwcu najpierw przegrała z Natalią złoto ME w Rzymie, a teraz po kapitalnym finiszu Kaczmarek spadła na czwartą pozycję na mecie.
– Te nazwiska elektryzują. Ale Lieke Klaver? Sada Williams? Henriette Jaeger? Je też już zakontraktowaliśmy. One wszystkie również mają w tym roku „49” na liczniku. To będzie spektakularny bieg, ale niejedyny tego dnia – zaciera ręce Piotr Małachowski, dyrektor sportowy mityngu.
Małachowski przyznaje, że równie ważne były dla niego nazwiska specjalistek od biegu na 100 metrów przez płotki. To w tej konkurencji Pii Skrzyszowskiej zabrakło w Paryżu ledwie trzy setne sekundy do tego, aby awansować do finału.
– Więc my ten finał zrobimy jej na Diamentowej Lidze u nas. Będą wszystkie z podium: Masai Russel, Cyrena Samba-Mayela i Jasminne Camacho-Quinn, a ponadto m.in. Nia Ali, Nadine Visser czy była oraz aktualna rekordzista świata: Kendra Harrison i Toni Amusan. W bezpośredniej walce okaże się, czy Pia we Francji mogłaby myśleć o czymś więcej. Bo naszym zdaniem owszem – puszcza oko Marek Plawgo, dyrektor ds. komunikacji imprezy. Były medalista MŚ zaznacza, że szansę na „Kamie” otrzymają też Klaudia Wojtunik i Marika Majewska. Obie, choć nie dostały się na igrzyska, mają za sobą świetne lato. Diamentowa Liga ma być jego ukoronowaniem i pierwszym krokiem w walce o wyjazd na MŚ 2025.
Przyszłoroczne mistrzostwa już teraz stają się celem numer jeden. Tokio przeprowadzi je na tym samym stadionie, który w 2021 roku dla Polaków okazał się wybitnie przyjazny. Jednak nie tylko. To tam wciąż aktualny rekord świata w biegu na 400 m ppł ustanowił Karsten Warholm.
Norweg, którego 45.94 s z Japonii pozostaje nie do złapania przez konkurentów, w Paryżu miał napisać kolejny akt własnego CV. I napisał, jednak na wielkiej scenie król płotków zdołał wywalczyć jedynie srebro. Rai Benjamin z USA wreszcie znalazł sposób na legendę tej konkurencji.
– To z pewnością go rozdrażniło – uważa Małachowski i jako były sportowiec dodaje: – będąc na tym poziomie, chcesz jak najszybciej się odkuć. Tym lepiej, że sceną do tego może stać się Stadion Śląski.
Warholm wystąpi na Memoriale Skolimowskiej pierwszy raz. To tajemnica poliszynela, że był jednym z najdłużej namawianych do przyjazdu na te zawody mistrzów lekkoatletyki.
– On startuje bardzo mało. Więc jeśli już podejmuje taką decyzję, to znak, że będzie gotowy na wszystko, bo to dla niego kwestia honorowa – uważa dyrektor sportowy i dodaje, że Warholm za rywali będzie miał m.in. Kyrona McMastera, Rasmusa Magiego i Carla Bengtstroema. A doświadczenie w tej stawce będzie mógł zebrać Krzysztof Hołub.
Komitet organizacyjny Diamentowej Ligi zaznacza, że to nie koniec niespodzianek personalnych.
– Już teraz listy zgłoszeń wyglądają jak finały igrzysk. Ale pracujemy nad jeszcze kilkoma nazwiskami. Nie chcemy zapeszać, ale jeśli się uda, przebijemy własny sufit – zapowiada Małachowski.
Już wcześniej ogłoszono, że o kolejny rekord świata w skoku o tyczce postara się u nas Armand Duplantis (6,25 m w Paryżu, najwyżej w historii), a rekord Europy na 400 m ppł spróbuje zaatakować ponownie Femke Bol. Postacią główną biegu na 3000 m będzie mistrz na „piątkę” z Francji – Jakob Ingebrigtsen, a skok wzwyż uświetnią m.in. mistrzowie olimpijscy z Tokio Gianmarco Tamberi i Mutaz Essa Barshim oraz złoty medalista z Paryża Hamish Kerr. Na granicę 23 m z pchnięciu kulą postarają się zamachnąć m.in. wielcy Ryan Crouser i Joe Kovacs. Ta lista będzie tylko rosła.
Bilety na Diamentową Ligę na Śląsku są jeszcze dostępne na platformie eBilet.pl. Organizatorzy w związku z dużym zainteresowaniem uruchomili górne sektory stadionu.
źródło: informacja prasowa
Napisz komentarz
Komentarze