Sprawa "połączenia" placówek budzi emocje mieszkańców już od kilku tygodni. Podczas pierwszej w tym roku sesji rady miasta zdecydowano o likwidacji ZST nr 2. Jak tłumaczono wówczas, taki krok był konieczny by zapewnić "przetrwanie" obu tym szkołom, a w pierwszej kolejności uchronić je przed koniecznością zwalniania nauczycieli. W praktyce, placówki zostałyby połączone, a ich siedziba mieściłaby się w budynku dzisiejszego "Batko" przy ul. Powstańców. Głównym powodem takiej decyzji była stale malejąca liczba uczniów w obydwu zespołach szkół.
Argumenty radnych nie trafiały do wielu rodziców, uczniów i nauczycieli, którzy zorganizowali protest przeciwko przeprowadzeniu "fuzji". Dokładnie dwa tygodnie temu sprawę skomentował też za pośrednictwem Facebooka radny Grzegorz Krzak, czym wywołał spore kontrowersje.
O sprawie "połączenia" obydwu placówek i opuszczenia swojej siedziby przez Zespół Szkół Budowlanych, radny napisał m.in., że "(...) niektórzy w tym mieście powinni się wstydzić. Nie trawię wykorzystywania pozycji publicznej dla celów prywatnych." W trakcie wczorajszej sesji rady miasta zastępca prezydenta miasta ds. społecznych określił wpis radnego jako "paskudny". - Wiele rzeczy widziałem w tej radzie, kłóciliśmy się wielokrotnie, mieliśmy odmienne zdanie, ale tego typu wpisy to są insynuacje - mówił Wiesław Ciężkowski.
- Jeżeli jest coś na rzeczy, jeśli ktoś wykorzystywał pozycję publiczną, załatwiając swoje prywatne sprawy, to wszyscy radni powinni o tym wiedzieć. Być może ja, jako osoba odpowiedzialna za edukację, jestem podejrzany? Paskudny wpis. Bardzo paskudny panie radny Krzak - dodawał wiceprezydent. Radny PiS odpowiedział zagadkowo. - Wpis nie dotyczy pana osoby, tylko innej osoby... I tyle - odparł Grzegorz Krzak.
Sprawę postanowił skomentować również Waldemar Kołodziej (PO). - Niestety tak to już bywa. Taka jest polityka prowadzona przez niektórych radnych. Nie tylko Grzegorz Krzak posługuje się takimi insynuacjami. Są również inne osoby na tej sali, które w ten sposób działają. Zawsze odpowiadam im, że jeżeli są jakieś tematy, które nadają się do prokuratury, to proszę tam je kierować. Tak należy działać, zamiast posługiwać się takimi niedomówieniami - zaznaczał.
Podczas wczorajszej sesji rady miasta okazało się, że do połączenia placówek jednak nie dojdzie. Tak zdecydowało katowickie kuratorium oświaty. Mimo to "budowlanka" i tak zmieni siedzibę i przeniesie się na ul. Dąbrowskiego, do budynku, w którym obecnie mieści się Gimnazjum nr 1. Przy ul. Narutowicza, zgodnie z planami samorządu, miałby natomiast powstać prywatny żłobek lub żłobko-przedszkole, dotowane z miejskiego budżetu.
Fot.: www.flickr.com
Napisz komentarz
Komentarze