O sobotnim meczu
Przyjeżdża lider. Lechia to silna drużyna, która nieprzypadkowo jest na pierwszym miejscu. To, że od dłuższego czasu utrzymuje się na tej pozycji, świadczy o tym, że jest to zespół mocny, z szeroką kadrą. To, że wypadło dwóch zawodników istotnych dla tej drużyny niekoniecznie świadczy o tym, że będą słabsi w sobotę. Trochę sił stracili w Poznaniu, ale przypuszczam, że pojawią się w pierwszym zespole nowe twarze. Będą wypoczęci i bez wątpienia postarają się pokazać z jak najlepszej strony.
Jesteśmy w tej chwili w dobrym dla nas momencie. Zespół jest skonsolidowany. Wszyscy ciężko pracują na treningach i chcą się doskonalić z dnia na dzień. Myślę, że zapowiada się bardzo ciekawe spotkania. Zagramy o pełną pulę. Jaki będzie wynik? O tym już zadecydują wydarzenia boiskowe. Patrząc na chłopaków wiem jednak, że tanio skóry nie sprzedadzą. Będziemy chcieli sprawić niespodziankę.
O powrocie kontuzjowanych
Decyzja zapadnie jutro. Zarówno w przypadku Miłosza Przybeckiego, jak i Marcina Kowalczyka, wszystko idzie w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że obaj będą do dyspozycji, ale kluczowy okaże się jutrzejszy dzień. Dzisiaj obaj trenowali, ale nie chcę udzielać jednoznacznej odpowiedzi, bo wiele się jeszcze może wydarzyć.
O grze w defensywie
Nie poświęcamy uwagi tylko defensywie, ale na pewno też zupełnie od tego zupełnie nie odejdziemy. Najlepsze drużyny na świecie oprócz tego, że atakują, muszą też umieć się bronić. Jeżeli przyjeżdża zespół o dużym potencjale ofensywnym, to trudno żebyśmy wychodzili z szabelką i z nimi wojowali. Nie wykluczamy jednak, że będą takie fazy, że to my będziemy prowadzić grę.
W ostatnich pięciu meczach zdobyliśmy dziesięć punktów. To był czas, w którym mogliśmy skorzystać z prawie wszystkich zawodników, którzy wcześniej albo dochodzili do formy, albo leczyli kontuzje. W pewnym momencie cała obrona nam się rozsypała. W meczu z Zagłębiem Lubin mieliśmy do dyspozycji trzech nominalnych obrońców. Łukasz Moneta zagrał na lewej obronie. Teraz sytuacja wygląda inaczej, bardziej optymistycznie, ale oczywiście boisko to wszystko będzie weryfikować.
O kontrakcie z klubem
To nie jest tak, że w trakcie negocjacji nie doszliśmy do porozumienia. Ono zostało osiągnięte, miałem złożyć podpis, ale pewne ustalenia zostały zmienione. Z jednej strony. Nie z mojego powodu. Dlatego nie złożyłem tego podpisu.
Ustalenia były jednoznaczne. Wystarczyło tylko złożyć podpis. Tak się nie stało, ale nie robię z tego powodu problemu. Z nowym zarządem nie rozmawialiśmy jeszcze na temat kontraktu, ale nie jest to jak myślę pora i czas, bo zarząd ma w tej chwili wiele ważniejszych obowiązków względem drużyny i klubu. To moment, w którym wszyscy znaleźliśmy się w nowej sytuacji. Skupiamy się na naszej pracy i to jest w tej chwili najważniejsze.
Wszystko zostało ustalone, podaliśmy sobie rękę, po czym w momencie podpisania umowy, pewne kwestie były zmienione, i nie mogłem się na to zgodzić.
Napisz komentarz
Komentarze