Trener Waldemar Fornalik tym razem na lewej stronie obrony postawił na Marcina Kowalczyka. Michał Koj usiadł na ławce rezerwowych. To jedyna zmiana, jakiej dokonał szkoleniowiec „Niebieskich” w porównaniu do meczu z Lechią Gdańsk.
Już w pierwszej akcji Zagłębie mogło strzelić bramkę. Z prawej strony piłkę wrzucał Krzysztof Janus, ale niepilnowany w polu karnym Łukasz Janoszka uderzył w boczną siatkę. To było jednak bardzo poważne ostrzeżenie dla chorzowian. Szybko jednak otrząsnęli się i sami zaczęli atakować. Aktywny na prawej stronie był Miłosz Przybecki, który kilka razy dośrodkowywał w pole karne, jednak obrońcy „Miedziowych” byli czujni i wybijali piłki. W 12 minucie z rzutu rożnego dośrodkowywał Patryk Lipski, po małym zamieszaniu do piłki dopadł Łukasz Moneta i mocno huknął z lewej nogi, jednak minimalnie obok bramki. Spotkanie się wyrównało, obie ekipy próbowały szukać swoich szans. W 24 minucie groźnie zrobiło się pod bramką Libora Hrdlicki, najpierw obrońcy „Niebieskich” zablokowali serię strzałów zawodników Zagłębia, w końcu piłka spadła pod nogi Filipa Starzyńskiego, który uderzył z dystansu, ale słowacki golkiper ekipy z Cichej pewnie inetrweniował. Kiedy drużyna Zagłębia dochodziła do pola karnego, podopieczni Waldemara Fornalika cofali się dużą liczbą graczy, często blokując ataki rywali już w polu karnym. To gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce, ale nie potrafili wypracować sobie dogodnej okazji do strzału. Udało się za to „Niebieskim”. Po kapitalnym podaniu Monety w sytuacji sam na sam znalazł się Przybecki, jednak uderzył nad bramką. To była zdecydowanie najlepsza okazja do zdobycia bramki w pierwszej połowie, która ostatecznie zakończyła się bezbramkowym remisem.
Druga część zaczęła się poobnie do pierwszej, czyli od szansy dla Zagłębia. O mały włos, a sam na sam wyszedłby Łukasz Piątek, ale czujny był Hrdlicka, który uprzedził pomocnika gospodarzy i przejął piłkę. Podopieczni Piotra Stokowca wciąż dłużej utrzymywali się przy piłce. Prym atakom gospodarzy wiedli byli piłkarze Ruchu, Starzyński i Janoszka. Właśnie po akcji tego duetu zrobiło pod bramką Hrdlicki zrobiło się niebezpiecznie. „Ecik” doszedł do długiego podania i uderzył lewą nogą, na szczęście obok bramki. Dużo było twardej, męskiej gry. Nie przekładało się to przez długi czas na okazje strzeleckie. Każdy obiecujący atak „kasowali” ostatecznie obrońcy. W końcu jednak się udało. W 67 minucie Niezgoda otrzymał prostopałe podanie w pole karne i lewą nogą umieścił piłkę w siatce dając „Niebieskim” prowadzenie. Zagłębie szybko chciało odpowiedzieć. Z dystansu uderzył Janoszka, ale Hrdlicka na raty poradził sobie ze strzałem skrzydłowego lubinian. Na trybnach było słychać pierwsze gwizdy publiczności niezadowolonej z gry swojego zespołu. Z kolei chorzowianie zaczęli dłużej utrzymywać się przy piłce, uspokajali grę i szukali spokojnie okazji do podwyższenia rezultatu. Gospodarze obudzili się w końcu i zaczęli atakować. W 78 minucie po dośrokowaniu z prawej strony Martin Konczkowski uratował „Niebieskich” przed utratą gola, świetnie wybijając głową piłkę. Później z dystansu uderzał Piątek, piłka odbiła się od jedengo z obrońców Ruchu i wyszła na rzut rożny. Gospodarze zaczęli zamykać ekipę z Cichej na własnej połowie. Chorzowianie w 86 minucie wyprowadzili świętną kontrę. Wprowadzony Adam Pazio pomknął lewą stroną, przytomnie wycofał piłkę do Lipskiego, ale ten uderzył zbyt lekko i Martin Polacek nie miał problemów z interwencją. Chwilę później bramkę mógł zdobyć... Kamil Mazek, do niedawna piłkarz „Niebieskich”. „Mazi” w doskonałej sytuacji uderzył jednak wysoko nad bramką. „Miedziowi” postawili wszystko na jedną kartę, atakowali już całą drużyną, ale na „Niebieską” obronę nie było mocnych. Podopieczni Waldemara Fornalika utrzymali korzystny rezultat do samego końca. Zagłębie – Ruch 0:1!
Tradycyjną relację „minuta po minucie” znajdziecie TUTAJ.
Źródło: m.ruchchorzow.com.pl
Fot.: j.w.
Napisz komentarz
Komentarze