Przed spotkaniem 28. kolejki Lotto Ekstraklasy "Niebiescy" mieli matematyczne szanse na awans do grupy mistrzowskiej, jednak warunkiem była wygrana w Kielcach. Wygrana z Koroną, która na własnym boisku po raz ostatni przegrała w październiku ubiegłego roku z Legią 2:4.
Początek spotkania był bardzo wyrównany. W 8. minucie obrońca Korony skiksował i przelobował Milana Borjana, jednak ten zdołał wybić piłkę na rzut rożny. W odpowiedzi swoje sytuacje mieli Serhij Pyłypczuk i Palanka. Wymarzoną sytuację stworzyli sobie "Niebiescy" w 13. minucie spotkania. Nie 100-procentowa, nie 200-procentowa, a śmiało można powiedzieć 300-procentową okazję na wyjście na prowadzenie zmarnował Miłosz Przybecki. Pomocnik Ruchu dostał świetne podanie, wyszedł sam na sam z bramkarzem, minął go i miał przed sobą pustą bramkę. Z 4 metrów trafił...w słupek. Nikt nie mógł uwierzyć w to co wydarzyło się na boisko.
Z każdą minutą spotkania przewagę zaczęli budować gospodarze, którzy coraz częściej byli przy piłce i wypracowywali sobie kolejne okazje na zdobycie bramki. W bramce Ruchu znakomicie spisywał się Libor Hrdlicka, a w obronie dzielił i rządził Rafał Grodzicki. W 43. minucie strzał z 5 metrów wybronił Hrdlicka, a była to ostatnia okazje w tej części meczu stworzona przez Koronę.
W drugiej połowie gospodarze stwarzali sobie coraz więcej sytuacji bramkowych, a w całym meczu łącznie mieli ich aż 25 z czego 8 razy strzelali "w światło" bramki. "Niebiescy" przy posiadaniu piłki - 42% mieli tylko 8 sytuacji i jeden celny strzał na bramkę. Te statystyki obrazują jak przebiegało to spotkanie. W 54. minucie świetnie obrócił się z piłką Przybecki i strzałem z dystansu próbował zaskoczyć bramkarza gospodarzy, który w ostatniej chwili wybił piłkę na rzut rożny. Z niego Patryk Lipski świetnie dośrodkował do niepilnowanego Marcina Kowalczyka. Obrońca Ruchu uderzył głową, ale nie trafił w bramkę. W 61. minucie świetnie z kontratakiem wyszli podopieczni Waldemara Fornalika, a Jarosław Niezgoda pędząc na bramkę został odepchnięty przez Mateusza Możdżenia. Sędzia nie odgwizdał jednak faulu...
Korona dyktowała tempo gry, a "Niebiescy" wyraźnie nastawili się na kontratak. W 84. minucie Koszmarny błąd Konczowskiego, który stracił piłkę przed własnym polem karnym. Chwilę później futbolówka znalazła się przy nodze Nabila Aankoura, który pokonał Hrdlickę. Strzał odbił się jeszcze od Rafała Grodzickiego i piłka zmyliła Hrdlicke. Do końca kielczanie utrzymali swoją przewagę i wygrali 7 spotkanie z rzędu na własnym boisku, inkasując w ten sposób cenne 3 punkty.
Dla "Niebieskich" porażka oznacza, że od końca kwietnia będą rywalizowali w grupie spadkowej, a aktualnie zajmują przedostatnie miejsce w tabeli Lotto Ekstraklasy.
Korona Kielce - Ruch Chorzów 1:0 (0:0)
Bramki: Aankour 84'
Korona: Borjan - Rymaniak, Dejmek, Diaw, Kallaste - Palanca, Możdżeń, Żubrowski (75' Marković), Aankour, Pyłypczuk (67' Kiełb) - Micanski (78' Abalo)
Ruch: Hrdlicka - Konczkowski, Grodzicki, Helik Kowalczyk - Przybecki (80' Trojak), Surma ('86 Arak), Urbańczyk, Lipski, Moneta (64' Pazio) - Niezgoda.
Napisz komentarz
Komentarze