Feralny gol padł w 23. minucie meczu, przy stanie 1:0 dla Ruchu. Po akcji rodem z „Piłkarskiego pokera”. Wrzuca Tadeusz Socha, Dariusz Formella dogrywa głową, a Rafał Siemiaszko, niczym Maradona z Rumi, ręką wbija piłkę do siatki, a następnie całując zewnętrzną część swojej dłoni, biegnie w kierunku trybuny kibiców gospodarzy. Żaden z trójki sędziów nie zauważył oszustwa napastnika „Żółto-Niebieskich”, chociaż cytując trenera Krzysztofa Warzychę, rękę było widać nawet z Chorzowa.
Jak skomentował sytuację sam zawodnik, który w klubie z Gdyni przebywa na wypożyczeniu z piątoligowego Orkanu? – Czy strzelona ręką, czy nie, niech zostanie tajemnicą – mówił zawodnik, prawdopodobnie zapominając o istnieniu powtórek telewizyjnych. Po chwili zreflektował się, porównując swoje zagranie do bramki strzelonej przez jednego ze słynnych francuskich napastników.
- Henry też tak kiedyś strzelał i był to gol na wagę awansu. Był opluwany, ale potem wszyscy o tym zapomnieli. Mam nadzieję, że za jakiś czas też o tym nikt nie będzie pamiętał. Jest mi trochę głupio – przyznawał Siemaszko w przerwie meczu. Trudno się z tym nie zgodzić. Trudno też uwierzyć w szczerą skruchę piłkarza, który w nieuczciwy sposób odarł Ruch z marzeń o pomyślnym zakończeniu tego sezonu.
Wygrana w sobotniej potyczce dawała jeszcze chorzowianom szanse na pozostanie w Ekstraklasie. W tej chwili nawet zwycięstwo w meczu ostatniej kolejki z Górnikiem Łęczna, który zostanie rozegrany 2 czerwca na stadionie przy Cichej, na nic się nie zda. Prawdopodobnie będzie to jedynie okazja by godne pożegnać się z kibicami. Mimo że prezes Janusz Paterman zapowiada, że złoży do PZPN pismo z żądaniem powtórzenia spotkania.
Twitterowy wpis Zbigniewa Bońka mówi jednak wszystko na temat tego, jakiej można się spodziewać odpowiedzi ze strony związku.
Piłkarzom i kibicom Ruchu życzę szybkiego powrotu do Esa,niech nie myślą ze spadli przez Sedziów ,Siemaszkę czy PZPN,szkoda!
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) 28 maja 2017
Trudno nie zgodzić się z opinią prezesa. „Niebiescy” mieli wystarczająco dużo czasu by pokazać, że zasługują na pozostanie w Ekstraklasie. Można spekulować czy końcówka sezonu potoczyłby się dla nich inaczej, gdyby w klubie pozostał Waldemar Fornalik czy Patryk Lipski, a mecz przeciwko Arce zakończył się wygraną Ruchu... Co się stało to się nie odstanie. W tej chwili pozostaje nam już tylko życzyć Ruchowi jak najszybszego powrotu do Ekstraklasy. A sędziom sobotniego meczu... samych sukcesów. Ale w innej dyscyplinie sportowej.
Fot.: Flickr.com
Napisz komentarz
Komentarze