„Niebiescy” od początku chcieli przejąć kontrolę nad meczem i zdecydowanie częściej od rywali znajdowali się przy piłce. To zaowocowało kilkoma niebezpiecznymi akcjami w pierwszym kwadransie spotkania. W 6. minucie meczu Bartosz Nowak podał na skrzydło do Łukasza Monety. Ten skierował się w kierunku bramki i oddał strzał. Obrońcy zablokowali jednak uderzenie pomocnika Ruchu. Zaledwie 5 minut później Bartosz Nowak kropnął sprzed pola karnego. Piłka odbiła się jeszcze tuż przed golkiperem gości, utrudniając mu interwencję. Ostatecznie jednak Wojciech Małecki opanował sytuację, łapiąc ją w rękawice.
W 14. minucie sędzia odgwizdał rzut wolny po faulu gości w lewym sektorze boiska. Do piłki podszedł Bartosz Nowak i dośrodkował w pole karne. Futbolówka spadła jednak wprost w ręce bramkarza. Dokładnie w 16. minucie spotkania Górnik Łęczna wyprowadził pierwszy cios. Doskonałe podanie w pole karne, omijające defensywę Ruchu, otrzymał Bartosz Śpiączka. Napastnik znalazł się w sytuacji sam na sam i pewnym strzałem pokonał Libora Hrdlickę. W kolejnych minutach „Niebiescy” za wszelką cenę chcieli wyrównać stan meczu. Podobnie jak w poprzednich spotkaniach rundy finałowej, mieli jednak problemy z zaskoczeniem defensywy swoich rywali.
W 19. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Łukasz Moneta. Piłka poszybowała jednak wysoko nad bramką. Minutę później chorzowski pomocnik dośrodkował do Michała Koja. Ten uderzał głową, również niecelnie. Bezpośrednio z rzutu wolnego pokonać bramkarza gości dwukrotnie próbował Bartosz Nowak, ale za każdym razem piłka zatrzymywała się na murze. Naprawdę gorąco pod bramką Górnika zrobiło się w 29. minucie. Łukasz moneta wrzucał do Michała Helika, a ten uderzył po krótkim rogu. Futbolówka po raz kolejny w tym meczu zatrzymała się jednak w rękawicach Wojciecha Małeckiego.
W 43. Górnik strzelił bramkę numer dwa. Tym razem za sprawą Piotra Grzelczaka. Najpierw uderzył Grzegorz Bonin, piłkę wybił przed siebie Libor Hrdlicka, a na końcu dobijał 29-letni napastnik drużyny z Łęcznej. Przy tym strzale golkiper Ruchu nie miał już żadnych szans na obronę. Chorzowianie z głowami spuszczonymi w dół, zmierzali w kierunku linii środkowej boiska. Heroiczny atak w końcówce pierwszej połowy przeprowadził jeszcze Miłosz Przybecki. Pomocnik Ruchu w pełnym biegu minął kilku rywali i dośrodkował w pole karne. Na posterunku był jednak bramkarz gości, który bez problemu przechwycił zagranie. „Niebiescy” schodzili do szatni z dwubramkową stratą.
W drugiej odsłonie meczu gospodarze weszli na boisko mocno zdeterminowani. Pressing i agresywna gra bez piłki nie przynosiły jednak spodziewanych rezultatów. Ponadto podopieczni Franciszka Smudy skutecznie blokowali ataki gospodarzy. Zaledwie 10 minut po wznowieniu gry mecz został przerwany. Chorzowscy chuligani zaczęli wrzucać na murawę race i petardy oraz podpalać flagi na trybunach. Sędzia zaprosił zawodników do szatni z uwagi na ich bezpieczeństwo. Za murawą pojawił się opancerzony wóz policyjny i mundurowi na koniach. Po blisko 20 minutach zawodnicy obydwu drużyn wznowili grę.
Z trybun zabrzmiała przyśpiewka: „Tak się bawią, tak się bawią „Niebiescy””. W 85. minucie przed szansą na zdobycie bramki stanął Miłosz Przybecki. Pomocnik Ruchu otrzymał doskonałe dośrodkowanie z prawej strony boiska, ale uderzona przez niego piła minimalnie minęła słupek. Kiedy zbliżał się koniec regulaminowego czasu gry, sędzia przedłużył spotkanie o 23 minuty.
W 96. minucie mocno uderzył Jakub Arak, ale piłka ponownie zatrzymała się na bramkarzu gości. W 102. minucie za sprawą Eduardsa Visnakovsa Ruch zdobył bramkę na 1:2. Zawodnik wprowadzony na plac gry w 86. minucie spotkania huknął w prawy dolny róg i nie dał szans bramkarzowi.
Wyraźnie przestraszeni goście z każdą chwilą grali coraz gorzej. W 117. minucie meczu, po dośrodkowaniu z bocznej strefy boiska i zamieszaniu w polu karnym, Michał Koj uderzył pod poprzeczkę i doprowadził do wyrównania. Końcówka spotkania była zmasowanym atakiem gospodarzy. Tuż przed zakończeniem meczu chorzowianie jeszcze raz umieścili piłkę w siatce. Sędzia odgwizdał jednak spalonego.
Po zakończeniu meczu kibice Ruchu wtargnęli na murawę. Do akcji natychmiast wkroczyła policja. Ruch może spodziewać się w związku z dzisiejszą postawą swoich fanów olbrzymich kar po ostatnim meczu sezonu, podczas którego razem z Górnikiem Łęczna, pożegnał się z Ekstraklasą. Podopieczni Franciszka Smudy do ostatniej chwili mieli szanse na pozostanie w lidze. Wobec wygranej Arki Gdynia z Zagłębiem Lubin, musieli jednak uznać wyższość "Żółto-Niebieskich", którzy na finiszu sezonu mają na koncie dwa "oczka" więcej.
Ruch Chorzów - Górnik Łęczna 2:2 (0:2)
Ruch: Hrdlicka - Konczkowski, Grodzicki, Helik, Koj - Przybecki, Trojak, Urbańczyk, Nowak, Moneta – Arak.
Rezerwowi: Miszczuk, Cichocki, Oleksy, Pazio, Słoma, Walski, Visnakovs.
Górnik: Małecki - Matei, Sasin, Gerson, Leandro - Bonin, Hernandez, Atoche, Drewniak, Grzelczak – Śpiączka.
Rezerwowi: Prusak, Piesio, Tymiński, Ubiparip, Jarecki, Askovski, Danielewicz.
Sędzia: Jarosław Przybył.
Widzów: 5962
Napisz komentarz
Komentarze