Do schroniska wybrałam się nie jako obserwator, lecz osoba uczestnicząca. Dzień otwarty rozpoczął się o godzinie 10:00, choć oczywiście do schroniska można przyjść i później – jest czynne do 14:00. Już w placówke w wyznaczonym miejscu można było składać darowiznę w postaci karmy, smyczy, koców lub zabawek. Zaraz obok umiejscowiony był mały, charytatywny bazarek, z którego przychód oczywiście jest przeznaczony na schronisko. I wreszcie, małe biurko, a przy nim miła pani, której, chcąc wziąć jednego ze szczekających podopiecznych schroniska na spacer, należało podać swoje imię i nazwisko oraz ilość psów, jaką chce się zabrać (co jest możliwe w wypadku, gdy przyjdzie się w towarzystwie, a nie samemu, kiedy otrzymujemy pod opiekę jednego psa). Chwilę później inny pracownik zwierzęcego przytułku podchodzi do boksu i wybiera nam podopiecznego. Czas spacerowania? Do godziny 14:00 należy odstawić psiaka całego i zdrowego.
Psa dostajemy już zapiętego na schroniskowej smyczy. Na obróżce, na wszelki wypadek, ma oczywiście przypięty identyfikator z wszystkimi niezbędnymi danymi. Mnie trafiła się trzyletnia suczka Migotka.
Większość psów jest bardzo spokojna, widać, że są przyzwyczajone do prawidłowego chodzenia na smyczy. Nie szarpie, pozwala narzucić tempo odpowiadające wyprowadzającym. Jeden pies, średni gabarytowo, o dość uroczym wyglądzie, który zawdzięczał bardzo puchatej sierści, dreptał grzecznie prowadzony przez małą dziewczynkę. Oczywiście, w towarzystwie jej opiekunów. Niestety, co pies, to inna historia i inny charakter. Nie należy oczekiwać, że każdy będzie uosobieniem dobrych psich manier, ani złościć się na psa, jeżeli okaże się niesforny. Pamiętajmy – ten spacer jest dla nich, nie dla nas, a nasze przyjście było niewymuszone. Jeżeli ktoś chce wyprowadzić psa, ale jednocześnie boi się odpowiadać za psa, który może być niespokojny, zawsze można poprosić o psiaka o łagodnym usposobieniu na samym początku.
„Moja” Migotka jest psem przeuroczym, ale chodzenie z nią na smyczy może być kłopotliwe – suczka nie ucieka, ani nie próbuje się wyszarpać, pod tym względem jest grzeczna. Niestety nieco ciągnie smycz, jest nieprzyzwyczajona do chodzenia na smyczy. Jednak pomimo tego, wciąż jest pełna uroku: malutka, łagodna, przyjazna, nieco bojaźliwa. W trakcie spaceru, im dłużej on trwał, tym wyżej radośnie unosił się ogon Migotki, który na początku był smutno podkulony. Co jakiś czas piesek przystawał, prosząc się o pieszczoty – a po chwili głaskania radośnie podskakiwał i ruszał w dalszą drogę, co jakiś czas zerkając na mnie, jakby chciał się upewnić, że cały czas z nim jestem.
O 14:00 spacerowicze zebrali się pod schroniskiem, w którego bramie jeden z pracowników powoli odbierał psy i odprowadzał je z powrotem do klatek. Czworonogi były wyraźnie zadowolone: zamaszyście merdały ogonami, a ich szczekanie było słychać aż na parkingu nieopodal schroniska. Niestety, ilość zainteresowanych była średnia. Nie duża, nie mała, po prostu średnia.
Szczerze zachęcam do zajrzenia do schroniska, zrobienia dobrego uczynku i uszczęśliwienia jakiegoś psa. Bo nas niewiele to kosztuje – głównie czas. A dla psów, które szczerze cieszą się z naprawdę niewielkich rzeczy, oznacza to bardzo dużo.
Kolejne dni otwarte będą odbywały się w godzinach od 10:00 do 14:00 w każdą sobotę lipca: 16.07, 23.07 i 30.07. Schronisko znajduje się na ul. Opolskiej 36 w Chorzowie.
Napisz komentarz
Komentarze