Jeżeli jakikolwiek element takiej konstrukcji dostanie się do pracującego silnika samolotu, skutki mogą być tragiczne.
Podobnie może zakończyć się również bezpośrednie zderzenie lampionu z samolotem podchodzącym do lądowania lub startującym.
W tej fazie lotu piloci mają minimalne możliwości wykonywania manewrów, a o gwałtownych zmianach kursu lub wysokości nie może być nawet mowy. (…)
Pod koniec stycznia jeden z takich balonów z płonącym jeszcze „palnikiem” spadł na teren bazy magazynowej firmy Petrolot,
dostarczającej paliwo do samolotów na Lotnisku Chopina. Na szczęście nic poważnego się nie stało, ale łatwo sobie wyobrazić co mogłoby się stać, gdyby przelatujący lampion dostał się w strumień oparów unoszących się nad zbiornikiem z paliwem, albo spadł na sam zbiornik.
Pod tym linkiem znajdziecie m.in. odpowiedź dlaczego lampiony mogą stać się przyczyną poważnych pożarów: http://www.kmpspruda.pl/sites/default/files/field/zalaczniki/lampiony_nieszczescia.pdf
Źródło: Lotnisko Chopina w Warszawie
Napisz komentarz
Komentarze