Organizatorem pikiety było Stowarzyszenie Śląskie Centrum Kultury z Simianowic Śląskich, na proteście pojawiła się także organizacja znana jako Krucjata Różańcowa oraz ONR. Chociaż główni organizatorzy prosili, aby grupa sympatyków ONR odeszła ze swoimi flagami na bok, bo te nie było zgodne z regulaminem protestu, prośby te zostały jednak zignorowane. Firma ochroniarska i sztab policjantów czuwali nad bezpieczeństwem protestestujący i ludzi, którzy zdecydowali się zobaczyć spektakl w reżyserii Chorwata Olivera Frljicia.
- Odwołajamy klątwe żeby na ziemiach polskich nie było bluźnierstwa, spójrzcie ile ośób na kolonach modli sie w tej intencji - mówiła Katarzyna Olszewska ze Śląskiego Centrum Kultury. - Ta sztuka to nie sztuka, to pseudoreżyser i pseudoartyści - zaznaczał księdz Łukasz Szydłowski z Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X. - Nie widziałam tego spektaklu, nikt nie widział, a wszyscy protestują. Ten pokojowy protest, jak mowią organizatorzy jest niepotrzebny, wygląda to tak, że oni sami zrobili reklamę tej sztuce, gdyby nie to środowisko nikt by nic nie wiedział. - mówiła jedna z mieszkanek Chorzowa.
Organizatorzy protestu sami podkreślają, że widzieli fragmenty sztuki w internecie i zapoznali się z opiniami ludzi kultury, mając całą listę zarzutów.
- Nie podoba mi się to, że aktorki pocierają krzyżem o miejsca intymne, że jedna z aktorek wkłada krzyż w bieliznę, że figura Jana Pawła II zostaje powieszona, nie podoba mi się, że figurze Ojca Świętego zostaje powieszona tabliczka obrońca pedofilii, poza tym znieważanie hymnu państwowoego..., Nie prawdą jest, że trzeba spektakl zobaczyć w całości, aby stwierdzić, że jest bluźnierczy i łamane jest w nim prawo państwa polskiego - mówi Katarzyna Olszewska z Śląskiego Centrum Kultury.
- Reżyser specjalnie chce wywołać skandal, nie ma pojęia o problemach, które nękają mnie czy panią, ta osoba uzurpuje sobie prawo do oceniania nas poprzez naszą religię czy problemy polityczne. - Z tego co wiem na spektakl weszły osoby związane z wąskim środowiskiem i to nie jest tak, że mieszkańcy Chorzowa chcieli ten spektakl oglądać. - dodaje Olszewska.
Niestety rozmówczyni zapytana o termin "wąskie środowisko" nie chce kontynuować wątku.
- Mam nadzieje, że nasze prawo jako katolików, chrześcijan będzie tak samo chronione w prasie i za pomocą programów państwowych jak np. religia islamu, której nic nie można zarzucić. Chciałabym żeby kiedyś tak samo było z chrześcijaństwem. Domagamy się, aby osoby, które piastują stanowiska publiczne przeprosiły Polaków za skandaliczne wypowiedzi, które ukazałay się w najbliższych dniach. To są wypowiedzi, które sugerują, że Polacy nie potrafią ocenić sztuki, że Polacy nie potrafią się wypowiadać na temat kultury, to sa obraźliwe komentarze sugerujące, że jestesmy narodem analfabetów i że istnieje tylko wąska kasta osób mogących się wypowiadać i sugerować, jaka sztuka jest poprawna, a jaka sztuka negatywna i co może być grane w publicznych teatrach za publiczne piniądze.- kontynuuje Olszewska.
- Skala oburzenia w społeczeństwie jest gigantyczna. Domagamy się usunięcia ze swoich stanowisk osób, które sprowadziły klatwę do Chorzowa.
Spektakl Teatru Powszechnego z racji poruszanej w nim społeczno-polityczno-religijnej tematyki, a także mocnych scen wywoływał w Warszawie protesty środowisk prawicowych i religijnych. W Chorzowie też wokół tej sztuki zrobiło się głośno. W niedzielę poprzedzającą wystawienie spektaklu w chorzowskich parafiach odczytano apel. Arcybiskup Katowicki i duszpasterze miasta wzywali do podjęcia dzieł ekspiacji, postu i modlitwy. Arcybiskup prosi w nim o odwołanie przedstawienia, ponieważ: nie służy budowaniu dobra wspólnego, bo zaburza pokój społeczny i jawnie demonstruje brak szacunku decydentów –dyrektora teatru i rady programowej – dla tradycji religijnej obywateli i wrażliwości wierzących, przeciw czemu wyrażamy zdecydowany sprzeciw”. Pojawił sie także list protestacyjny radnych do dyrektora Teatru Rozrywki.
- Ponad 570 osób kupiło wcale nietanie bilety na „Klątwę”. Nie mogę powiedzieć tym ludziom, którzy się interesują teatrem, że odwołuję spektakl, ponieważ uległem naciskom osób, które do teatru nie chodzą w ogóle. To byłby brak szacunku. – mówił przed wystawieniem spektaklu Dariusz Miłkowski, dyrektor chorzowskiej sceny.
Decyzję dyrektora poparli również inni dyrektorzy śląskich teatrów – m.in. Mirosław Neinert, dyrektor Teatru Korez, oraz Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Śląskiego.
- Urząd Marszałkowski sprawuje nadzór nad Teatrem Rozrywki zgodnie z przepisami prawa. Nie określają one żadnej formy interwencji urzędników w dobór repertuaru. I dobrze. Te kwestie powinny być pozostawione ludziom, którzy mają doświadczenie artystyczne oraz kompetencje do zarządzania instytucją kultury. Dyrektor wraz z Radą Programową są odpowiedzialni za repertuar. O tym, czy jest on jest dobry odpowiada zainteresowanie widzów i pozycja teatru w środowisku sztuki. - zaznacza Henryk Mercik, członek Zarządu Województwa Śląskiego.
Do Urzędu Marszałkowskiego wpłynęło 17 petycji, podpisanych łącznie przez niecałe tysiąc osób - mówi Witold Trólka z biura prasowego.
Autorzy spektaklu podkreślają, że jest on przeznaczony tylko dla widzów dorosłych i zawiera sceny odnoszące się do zachowań seksualnych i przemocy, a także tematyki religijnej, które pomimo ich satyrycznego charakteru mogą być uznane za kontrowersyjne.
- Wszelkie sceny przedstawione w spektaklu są odzwierciedleniem wyłącznie wizji artystycznej – zaznaczają. W przedstawieniu wykorzystane zostały motywy z dramatu Wyspiańskiego.
Organizatorzy przez cały czas trwania protestu podkreślali, iż ten miał mieć wydźwięk protestu pokojowego, nawoływania do modlitwy, najpierw różaniec, a następnie koronka, którą odmawiano na kolanach. Rozdawano także ulotki, z których można było wyczytać słowa modlitwy „Panie Jezu, we Krwi Twojej zanurzamy ten teatr, jego mury, podium, scenę (...) Niech Twoja krew zmyje z niego wszelki brud duchowy (...)”.
- Zatrzymajmy ohydne bluźnierstwo, na portalu protestuj.pl pojawił się apel do Marszałka Województw Śląskiego.
Napisz komentarz
Komentarze