„Niebiescy” przystępowali do sezonu 1934 jako obrońcy tytułu. Nowe rozgrywki – jak pisano wówczas w prasie – miały wykazać czy zdobyte mistrzostwo miało charakter przypadkowy, czy też było efektem rzeczywistych postępów drużyny. W zespole z Hajduk doszło do kilku zmian w składzie. W wyniku ciężkiej kontuzji, odniesionej w spotkaniu z Legią w końcówce poprzedniego sezonu, karierę zakończył Alfred Gwosdz, a etatowy golkiper Eryk Kurek został zdyskwalifikowany przez PZPN za „towarzyskie nieporozumienie”, do którego doszło podczas wizyty polskiej reprezentacji w Berlinie. Wykorzystując niedopatrzenie piłkarskiej centrali, która nie przesłała do klubu oficjalnej decyzji o zawieszeniu, Kurek zdążył rozegrać jedno spotkania w sezonie 1934, dzięki czemu mógł dopisać do swojego dorobku drugi tytuł mistrzowski. Hajducki zespół wzmocnił się przed nowym sezonom kilkoma zawodnikami, ale tylko jeden z miejsca stał się wiodącą postacią mistrzowskiej drużyny, a wkrótce okaże się także najlepszym przedwojennym graczem nie tylko Ruchu, ale całego polskiego futbolu. Chodzi oczywiście o Ernesta Wilimowskiego, który do drużyny „Niebieskich” trafił z 1.FC Katowice.
Ruch rozpoczął nowy sezon imponująco. Najpierw wysoko pokonał dwóch najgroźniejszych konkurentów w walce o ligowy prymat – 3:0 Cracovią na wyjeździe i 4:1 Wisłę przed własną publicznością. Rozmiary wspomnianych zwycięstw mocno zbledły przy tym, co „Niebiescy” wyczyniali 3 maja. Na legendarnym „Hasioku” Ruch dosłownie rozbił kolejny z krakowskich zespołów, Podgórze, aż 13:0! „Ślązacy wygrali swój trzeci w tym sezonie mecz w niezwykle wysokim stosunku, dzięki zupełnie prostej taktyce, której zawsze hołdują. Kierownik napadu, Peterek posyła pięknemi wolejami piłki skrzydłowym, ci zaś podbiegają szybko pod bramkę, centrując, a wynik nie daje na siebie czekać” – opisywał wówczas grę Ruchu jeden z dziennikarzy. Szerzej o tym rekordowym zwycięstwie pisaliśmy TUTAJ.
„Niebiescy” nie zwalniali tempa i odnosili kolejne ligowe triumfy strzelając przy tym masę bramek, że wspomnimy tylko wyniki meczów z Garbarnią (7:4), Strzelcem Siedlce (5:3), Pogonią Lwów i Warszawianką (po 5:1), Łódzkim Klubem Sportowym (6:0), Wartą Poznań (7:3) czy też ponownie z Pogonią (5:0). W całym sezonie, w 21. spotkaniach, drużyna zdobyła aż 87 goli (nie liczymy walkoweru z wycofanym Strzelcem), co do dziś jest najlepszym wynikiem w historii ligowych występów Ruchu. Klasą samą dla siebie był Ernest Wilimowski. 18-letni wówczas „Ezi” strzelił w rozgrywkach aż 33 bramki i został pierwszym „Niebieskim” królem strzelców ligi. Tylko pięć mniej zanotowała inna z gwiazd tamtego zespołu – Teodor Peterek.
Duet wybitnych snajperów – Teodor Peterek i Ernest Wilimowski. W sezonie 1934 łącznie strzelili dla Ruchu aż 61 bramek, a „Ezi” został pierwszym „Niebieskim” królem strzelców ligi.
Najważniejsza była jednak obrona mistrzostwa. Dodajmy, że w trzech ostatnich kolejkach, gdy Ruch miał już przygniatającą przewagę punktową nad rywalami, po raz pierwszy w historii klubu zatrudniony został etatowy trener. „Niebieskich” przejął Gustav Wieser, były piłkarz reprezentacji Austrii, który prowadził wcześniej Eintracht Frankfurt, Schalke 04 i Legię Warszawa. I to właśnie w debiucie Wiesera na ławce trenerskiej Ruchu, hajduczanie mogli zapewnić sobie drugie z rzędu mistrzostwo Polski. Rywalem naszego zespołu była… Cracovia. Przypomnijmy, że starcie z „Pasami” w ostatniej grze poprzedniego sezonu także decydowało o losach tytułu. W meczu rozegranym 21 października „na Kalinie” „Niebiescy” nie pozostawili złudzeń komu należy się końcowy laur, pokonując rywali 3:1, po trafieniach Jana Badury, Ernesta Kubisza i Ernesta Wilimowskiego.
Fragment meczu z Cracovią, po którym Ruch zapewnił sobie drugie z kolei mistrzostwo Polski: Jan Baduradoprowadza do wyrównania celnym strzałem z rzutu wolnego. Na pierwszym planie w białej koszulce strzelec drugiego gola Ernest Kubisz, a w bramce ten, który ustalił wynik spotkania – Ernest Wilimowski.
„15 tysięcy widzów patrzy jak Ruch zdobywa powtórnie tytuł mistrza Polski” – głosił tytuł w „Przeglądzie Sportowym”. Po tym spotkaniu „Niebieskim” pozostały do rozegrania jeszcze dwa mecze, Cracovii aż pięć, jednak dystans dzielący obie ekipy w tabeli wynosił już 10 punktów. Hajduczanie przystawili więc pieczęć na drugim z kolei mistrzostwie potwierdzając swoją dominację w krajowym futbolu. Na zakończenie sezonu Ruch rozgromił jeszcze w stolicy Warszawiankę aż 7:1. Czterema trafieniami popisał się w tym spotkaniu nieuchwytny dla przeciwników Ernest Wilimowski. „Finał godny mistrza – pokazowa gra Ruchu” – taki tytuł zamieścił po meczu „Przegląd Sportowy”.
W sezonie 1934 „Niebiescy” wręcz zdemolowali ligę! Tak jak rok wcześniej do ostatniego spotkania ważyły się losy tytułu, tak teraz hajduczanie wręcz bawili się grą w starciach z kolejnymi rywalami. W całych rozgrywkach Ruch odniósł aż 16 zwycięstw i w końcowej klasyfikacji wyprzedził wicemistrza, Cracovię, o 7 punktów (należy pamiętać, że wówczas za wygraną przyznawano tylko dwa „oczka”) zdobywając drugi z kolei tytuł mistrzowski. W dwóch kolejnych sezonach „Niebiescy” ponownie potwierdzą swoją dominację.
źródło: ruchchorzow.com.pl
Napisz komentarz
Komentarze