Punkt z dopalaczami znajdujący się na ul. Wolności nie był dostępny dla wszystkich przechodniów. Można było w nim jedynie odebrać produkty wcześniej zamówione przez internet. Przed wejściem do sklepu znajdują się dwie kamery. Drzwi były otwierane przez jego pracowników dopiero po naciśnięciu dzwonka oraz sprawdzeniu czy osoba próbująca się dostać do środka, rzeczywiście przyszła po wcześniej zamówiony towar.
Powstanie sklepu zaniepokoiło okolicznych mieszkańców i pracowników sklepów, którzy wskazują, że z powodu przewijającej się w tym miejscu nowej klienteli, przestali czuć się tu bezpiecznie. Na ich zgłoszenie zareagowała policja oraz Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna. W punkcie wydawania przesyłek internetowych zostały przeprowadzone kontrole.
- Ustalono, że w obiekcie wprowadzane były do obrotu produkty, co do których zachodzi uzasadnione podejrzenie, że są środkami zastępczymi lub nowymi substancjami psychoaktywnymi. Przedstawiciele PPIS w Chorzowie zabezpieczyli 238 produktów, z czego 12 sztuk przekazano do badań laboratoryjnych, celem ustalenia ich składu oraz oceny toksykologicznej - Maria Lortz, PPIS w Chorzowie.
Działania zmierzające do zamknięcia punktu podjęła natomiast policja. - Ustawowo nie posiadamy wielu narzędzi, które umożliwiają nam przeprowadzenie odpowiednich działań, w tym konkretnym przypadku. Asystowaliśmy jednak pracownikom Sanepidu podczas przeprowadzonej kontroli. Próbki zostały skierowane do analizy. Postąpiliśmy również tak jak w przypadku sklepu na ul. Mielęckiego, czyli zwróciliśmy się do Urzędu Miasta z prośbą o wypowiedzenie umowy najmu – mówi asp. Sebastian Imiołczyk p.o. oficera prasowego KMP Chorzów.
Chorzowski magistrat zareagował szybko i wypowiedział umowę najemcy, a wraz z policją postanowił dziś zamknąć lokal. - Lokal był wynajmowany klientowi, który podnajmował go właśnie osobie handlującej dopalaczami - mówi Karolina Skórka, rzecznik Urzędu Miasta Chorzów. - W zeszłym tygodniu otrzymaliśmy potwierdzenie od sanepidu, że sprzedawana tutaj substancje to są substancje psychoaktywne tzw. dopalacze i po naradzie z wczorajszej naradzie z policją postanowiliśmy wejść do naszego lokalu - mówi Marcin Michalik, zastępca Prezydenta Miasta ds. Technicznych i Rozwoju.
Akcja trwała blisko dwie godziny, a początkowo właściciel nie chciał otworzyć drzwi. Po kilkunastu minutach w końcu policja zdołała wejść do lokalu, gdzie zastała prawdziwą "bunkier", a w nim jedną osobę, która sprzedawała dopalacze.
- Na tę chwilę zabezpieczono ponad 300 opakowań z substancjami psychoaktywnymi. Zostaną one przekazane do laboratorium i poczekamy na wyniki ekspertyzy - zakończył asp. Sebastian Imiołczyk.
Napisz komentarz
Komentarze