Początek w wykonaniu Clearexu był obiecujący. Już w pierwszych minutach w poprzeczkę trafił Mateusz Omylak. Chwilę później, po uderzeniu Tomasza Luteckiego, gliwiczan uratował słupek. Niestety już w 7. minucie chorzowianie mieli na koncie pięć fauli. Mimo to wydawało się, że mecz jest pod kontrolą drużyny z Chorzowa, zwłaszcza, że goście nie potrafili stworzyć żadnego zagrożenia pod bramką drużyny przeciwnej.
W 16. minucie Maciej Mizgajski egzekwował przedłużony rzut karny, ale nie trafił w bramkę. To podbudowało mentalnie przeciwnika, który na sekundę przed końcem pierwszej połowy, po strzale z przedłużonego karnego, wyszedł na prowadzenie.
Po zmianie stron gospodarze ruszyli do ataku. Już po kilkudziesięciu sekundach wyrównać mógł Wadim Iwanow, ale wywalczył tylko rzut rożny. Potem bardzo dobrą okazję miał Mariusz Seget, tyle, że znów górą był gliwicki golkiper. W 26. minucie, po brzydkim faulu na rywalu, z boiska wyleciał zawodnik Piasta – Michał Grecz. Clearex wykorzystał moment gry w przewadze i doprowadził do wyrównania, za sprawą Mateusza Omylaka.
Po akcji z kontrataku Roberta Świtonia, Clearex mógł wyjść na prowadzenie. Do pokonania bramkarza gości zabrakło naprawdę niewiele. Później było jak meczu piłki ręcznej – akcja za akcję, cios za cios. Od 34. minuty chorzowianie znów grali z bagażem pięciu fauli. Patryka Puzio uratowała poprzeczka po uderzeniu golkipera drużyny przeciwnej, a kilkadziesiąt sekund później stanął oko w oko z Sebastianem Szadurskim, wykonującym drugi przedłużony karny. Zawodnik Piasta wykorzystał szansę i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.
Przez dwie minuty przed zakończenie meczu gospodarze grali z lotnym bramkarzem - Vadymem Ivanovem. Jedna z ostatnich akcji rywali przyniosła im trzeciego gola. Pierwszy strzał został obroniony przez golkipera Clearexu, ale przy dobitce nie miał już szans. Teraz piłkarzy z Chorzowa czeka dwutygodniowa przerwa dla reprezentacji, a po niej, 20 listopada, wyjazdowy mecz z FC Toruń.
Źródło: Clearex Chorzów
Napisz komentarz
Komentarze