Nasze zawodniczki wybrały się do Lublina z ogromną presją na swoich barkach. Wszystko przez ubiegłoroczny sukces. Przypomnijmy bowiem, że nasze młode szczypiornistki bronią tytułu mistrzowskiego, który wywalczyły trzy razy z rzędu. Dodatkowo chorzowianki potwierdziły w ostatnim czasie swoje aspiracje zdobywając przed świętami Bożego Narodzenia tytuł Mistrzyń Śląska. Tradycyjnie nie obyło się bez problemów kadrowych. Ruch wybrał się na turniej bez kontuzjowanej Oktawii Mrozek oraz Sandry Kiel. Dodatkowo na kilka dni przed zawodami rozchorowała się Marcelina Polańska.
Pierwszy mecz turnieju Niebieskie zagrały przeciwko ROKiS Radzymin. Niestety było on z kategorii tych, o których należało jak najszybciej zapomnieć. Młode szczypiornistki z Chorzowa nie potrafiły złapać odpowiedniego rytmu w trakcie spotkania. Niewielkie prowadzenie po pierwszej połowie 12:11 nie było tym, do czego zdążyły przyzwyczaić nas nasze piłkarki. Druga część meczu okazała się jeszcze gorsza, Ruch utracił przewagę, tracąc w pewnym momencie do rywalek kilka bramek. Strat nie udało się odrobić i takim sposobem pierwsze spotkanie zakończyło się porażką 25:28.
- W pierwszym meczu zabrakło z pewnością koncentracji, byłyśmy też zmęczone podróżą i niestety wyszło to na boisku, ale uważamy to za dobrą lekcje i nauczkę na przyszłość. – mówi Viktoria Tyszczak.
- W turnieju musiałyśmy zmierzyć się z drużyną Lublina, Radzymina oraz Krakowa, od początku wiedzieliśmy że nie będą to łatwe spotkania także ze względu na nasze problemy kadrowe. Pierwszy mecz nie potoczył się po naszej myśli, nie możemy zrzucać winy na zmęczenie ale był to na pewno aspekt który miał bardzo duży wpływ na taki przebieg spotkania. Radzymin uciekł nam na kilka bramek i już nie daliśmy rady dogonić rywalek mimo ogromnych pokładów ambicji. - dodaje bramkarka Ruchu Paulina Jaśkiewicz
W drugim meczu chorzowianki odrodziły się niczym feniks z popiołów. Ruch nie dał najmniejszych szans Kłusemu Kraków. W meczu panowała pełna dominacja Niebieskich, czego doskonałym odzwierciedleniem był wynik końcowy wynoszący 37:11. Ostatnią potyczką od której zależał awans do 1/8 było starcie z UKS-em Roxą Lublin. Nasze szczypiornistki jak na mistrza przystało, zachowały wysoką koncentrację i nie pozwoliły odebrać sobie awansu. Drużyna z Lublina odniosła porażkę 37:27.
- W turnieju trafiliśmy na wymagające zespoły. Spodziewaliśmy się ciężkich meczów. Przyjechaliśmy do Lublina z nastawieniem, że będzie trzeba walczyć do ostatnich minut i zostawić całe serce na parkiecie. Pierwszy mecz w moim odczuciu był najcięższy, długa podróż dała o sobie znać. Niestety ten mecz przegraliśmy, ale była to dobra lekcja, która zaprocentowała w następnych spotkaniach. Zmęczenie można odczuć to normalne grając tak wąskim składem. Byłyśmy przygotowane na to, że będzie ciężko, ale nie mamy czasu na zmęczenie. Jako młode zawodniczki poza mistrzostwami walczymy o swoje minuty na parkietach Superligi. Bardzo cieszymy się z awansu, to był nasz główny cel w Lublinie. - podsumowuje turniej skrzydłowa KPR-u Dominika Nimsz
- W kolejnych meczach poszło nam o wiele lepiej. Wyszłyśmy skupione, skoncentrowane i zmotywowane do walki! Jak widać lekcja którą dostałyśmy w pierwszym spotkaniu popłaciła i w kolejnych potyczkach pewnie zdobywałyśmy punkty, dzięki czemu awansowałyśmy do kolejnego etapu Mistrzostw Polski Juniorek. - oznajmia Paulina Jaśkiewicz.
Indywidualną nagrodę w turnieju zdobyła Viktoria Tyszczak. Rozgrywająca była w Lublinie najskuteczniejszą zawodniczką.
- W trakcie trzech meczów zdobyłam w sumie 30 bramek, ale awans wywalczyła cała drużyna. W turnieju musiałyśmy wykrzesać ostatnie siły i walczyć mimo naszego wąskiego zaplecza - komentuje Tyszczak.
Już w najbliższą środę KPR Ruch Chorzów stanie do kolejnej konfrontacji w Superlidze. Przeciwniczkami Niebieskich będą szczypiornistki MKS-u Lublin. Już jutro zapowiedź tego spotkania!
Napisz komentarz
Komentarze