Trener Juan Ramon Rocha wystawił od początku mocny skład. Licznie zgromadzeni kibice mogli więc zobaczyć, w jakiej formie jest ekipa z Cichej na tym etapie przygotowań.
Ruch od początku meczu grał wysokim pressingiem. Utrudniali obrońcom rywali rozgrywanie piłki. Taka taktyka przynosiła efekty, kilka razy udało się odebrać piłkę już na połowie bielszczan. Dzięki temu w 6 minucie miejsce do strzału sprzed pola karnego wypracował sobie Maciek Urbańczyk. Jego kąśliwe uderzenie zdołał obronić były golkiper naszego zespołu, Kamil Lech. W odpowiedzi groźnie uderzał Sabala, na szczęście nad bramką. Mecz był toczony w dosyć żywym tempie. „Niebiescy” często próbowali szybko przenosić ciężar gry pod bramkę rywala rzucając długie piłki na wysuniętego Mateusza Majewskiego. W 21 minucie doszło do bardzo groźnego starcia. Dynamicznie wychodzącego Tomczyka sfaulował Bojan Marković. Niestety napastnik Podbeskidzia doznał kontuzji i musiał opuścić plac gry. Zrobiło się trochę nerwowo, spotkanie straciło trochę na tempie. W kolejnej fazie piłka krążyła w środku pola, żadna z ekip nie potrafiła przejąć inicjatywy. W końcówce pierwszej połowy Podbeskidzie wyszło ze skuteczną kontrą. Sabala minął Markovicia, pomknął sam na bramkę i sprytnym strzałem pokonał źle ustawionego Bankowa. Do przerwy bielszczanie prowadzili 1:0.
Po przerwie od mocnego uderzenia zaczęli „Niebiescy”. Miłosz Przybecki przechwycił piłkę i pomknął sam na bramkę, jednak przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Chorzowianie kontynuowali ataki, a ich ton nadawał prawoskrzydłowy. „Miły” chwilę później dograł z prawej strony po ziemi, w zamieszaniu podbramkowym do piłki dopadł najpierw Mello a potem wprowadzony po przerwie Paweł Wojciechowski. Nikomu nie udało się jednak wepchnąć futbolówki do siatki. W 57 minucie mogło być 2:0 dla ekipy spod Klimczoka. Po ładnej akcji prawym skrzydłem i wycofaniu piłki przed pole karne jeden z graczy doszedł do czystej pozycji, ale uderzył w sam środek bramki, wprost w ręce Libora Hrdlicki. W 60 minucie trener Ruchu wymienił 7 zawodników. Na boisku pojawiło się więcej młodych graczy. Gra wciąż koncentrowała się w środku boiska, dużo było niedokładności. W 71 minucie po składnej akcji „Niebieskich” bardzo ładnym, soczystym uderzeniem sprzed pola karnego popisał się Mello. Niestety piłka minimalnie minęła bramkę. Brazylijczyk miał potem kolejną okazję. Po koronkowej akcji uderzył w polu karnym, ale bramkarz Podbeskidzia obronił strzał. Chwilę później nie miał już nic do powiedzenia. Mello wykończył prytnie rozegrany rzut rożny genialnym strzałem w długi róg i było 1:1. Chorzowianie w końcówce przeważali i gol był jak najbardziej zasłużony. A brazylijski pomocnik nie przestawał atakować. Po jego strzale z rzutu wolnego golkipier bielszczan koniuszkami palców strącił futbolówkę na poprzeczkę.
Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 1:1. Patrząc na cały przebieg gry, było to wyrównane spotkanie. Remis można uznać za sprawiedliwe rozstrzygnięcie.
Ruch Chorzów – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (0:1)
0:1 Valerijs Sabala, 45 min.
1:1 Mello, 84 min.
Ruch: Bankow (46 Hrdlicka) – Villafane (59 Komarnicki), Kowalczyk (59 Kulejewski), Marković (59 Rutkowski), Kotus (34 Starzyński) – Przybecki (59 Słoma), Trojak (59 Zawal), Walski (46 Wojciechowski), Urbańczyk (59 Sikora), Posinković (46 Mello) – Majewski (59 Balicki); trener: Chouan Ramon Rotsa.
Rezerwowi: Paszek, Bielecki, Hołownia, Bogusz.
Podbeskidzie (skład wyjściowy): Lech – Oleksy, Bougaidis, Wiktorski, Modelski – Sierpina, Guga, Rakowski, Kozak – Tomczyk (25 Chmiel), Sabala; trener: Adam Nocoń.
Żółta kartka: Marković.
Źródło: Ruch Chorzów
Napisz komentarz
Komentarze