- Projektor, jak i całe wyposażenie Planetarium, służyło nie tyle pracownikom, co kilku pokoleniom miłośników nieba, młodzieży poszerzającej wiedzę o astronomii, nawigacji, orientacji na niebie. To najstarsze tego typu urządzenie działające dziś, na świecie, więc to całkowicie naturalne, że należy mu się "emerytura" – mówi Lech Motyka, dyrektor Planetarium Śląskiego.
Urządzenie wkrótce zniknie z sali projekcyjnej. Pracownicy planetarium nie mówią mu jednak: „Żegnaj”, lecz: „Do widzenia”. Po zakończeniu zbliżającej się inwestycji, zostanie on wyeksponowany w nowo powstałym budynku, o powierzchni ponad 2,5 tys. m2. Znajdą się w nim m.in. sale wykładowe, pracownie, a także interaktywne atrakcje, które w sposób innowacyjny, przedstawią odwiedzającym zagadnienia z zakresu astronomii, sejsmologii czy meteorologii.
Pomimo że projektor Zeissa nie trafi do lamusa, a stanie na honorowym miejscu nowej ekspozycji, to pracownicy planetarium emocjonalnie podchodzą do nieuchronnie zbliżającej się chwili, w której na stałe zniknie on z miejsca, które zajmował przez ostatnie 63 lata. - Czy trudny moment? Każde rozstanie się z kimś jest trudne. Celowo piszę „z kimś”, bo przecież nasza aparatura ma... duszę. Jest naszym przyjacielem, bliskim, z którym spędziło się wiele godzin, miesięcy i lat - zaznacza Lech Motyka.
Jak przedstawia się historia tej wspaniałej aparatury? - Wyłamywałbym otwarte drzwi próbując mówić tylko własnymi słowami jej o historii, budowie czy możliwościach – mówi z uśmiechem dyrektor placówki. Obszerną wiedzę na ten temat można wynieść z seansu „W magicznym kręgu Planetarium”, za którego realizację odpowiada Stefan Janta, wieloletni pracownik i wicedyrektor placówki. Z historii możemy dowiedzieć się, że wszystko rozpoczęło się w 1913 r. Wtedy to Oskar von Miller, założyciel muzeum w Monachium, zwrócił się do firmy Carl Zeiss, z pomysłem zbudowania niezwykłego urządzenia.
Miała to być sześciometrowa, ruchoma kula, oświetlona z zewnątrz, z wbudowanymi torowiskami dla Księżyca, Słońca i Planet. Prace projektowe przerwała jednak wojna. W marcu 1919 r. profesor Walther Bauersfeld przedstawił nową, własną ideę budowy planetarium, odwracając zasadę działania, na której miał opierać się pierwotny projekt. Nieruchoma kopuła stanowić miała ekran, a znajdujące się wewnątrz ruchome projektory, wyświetlać na wewnętrznej powierzchni tej sfery obrazy ciał niebieskich.
Wysiłek ogromnego sztabu naukowców, inżynierów, konstruktorów i mechaników, który przetrawił 600 stron rękopisu profesora, zwieńczyła projekcja na dachu zakładów w Jenie. Planetarium spełniało marzenia wielu pokoleń astronomów i inżynierów. Można tu było zobaczyć niebo o dowolnej porze, dowolnego roku, pokazać w ciągu kilku minut zjawiska astronomiczne, które w rzeczywistości trwają wiele miesięcy, całe lata, a nawet tysiące lat.
Projektor chorzowskiego planetarium, który oglądamy na środku sali, mimo iż zbudowany został w latach pięćdziesiątych, niewiele różni się od tego z lat dwudziestych. - Przyjrzyjmy się bliżej tej wspaniałej maszynie. Składają się na nią dwie tony metalu, szkła i tworzyw. Pięć metrów wysokości od podłogi przy pionowym ustawieniu projektora. Ponad 230 łożysk kulkowych. 10 km przewodów, takich jak układ krwionośny i nerwowy, wpompowujący 6 kilowatów „życia” w tego giganta i umożliwiający prezentowanie wszystkich jego możliwości, a także ponad 120 projektorów współpracujących ze sobą za pomocą precyzyjnego mechanizmu połączonego skomplikowanymi przekładniami – wylicza Lech Motyka.
Cud z Jeny, bo tak o nim mówiono, swą perfekcją wykonania i pomysłowymi rozwiązaniami wzbudza zachwyt do dzisiaj. - Nie można kwestii sentymentu do zeissowskiego serca naszego Planetarium mierzyć jedynie liczbą wspólnie przeżytych lat. Wszyscy pracownicy, bez względu na staż pracy, stanowisko czy funkcję, mocno związani są z tą placówką. Tworzymy swego rodzaju „planetaryjną” wspólnotę, a aparatura jest czynnikiem nas wszystkich spajającym. Nas, czyli prawdziwych pasjonatów, bo tylko tacy mogą traktować to miejsce, jako coś więcej niż tylko miejsce pracy – mówi na zakończenie dyrektor obiektu.
Przeniesienie projektora Zeissa do nowego budynku, który stanie przy Planetarium Śląskim, odczują nie tylko jego pracownicy, ale z pewnością również przedstawiciele całych pokoleń chorzowian, którzy właśnie tutaj, w latach dziecięcych, zdobywali swoją wiedzę o kosmosie. Dla wielu z nich, wizyty w naszym planetarium, dały początek fascynacji, na zawsze odmieniając ich życie. Miejmy nadzieję, że nowe urządzenie, które zastąpi starego, dobrego Zeissa, napisze równie wspaniałą historię.
Fot.: Planetarium Śląskie
Napisz komentarz
Komentarze