„Niebiescy” wyszli na mecz z mistrzami w Polski w identycznym składzie, jak przed tygodniem w Krakowie. Zastanawiano się w jakim zestawianiu zaprezentuje się w Chorzowie Legia. W poprzednich spotkaniach, gdy „Wojskowi” walczyli jeszcze w eliminacjach Ligi Mistrzów, trener Besnik Hasi do gry w lidze posyłał zmienników, co odbiło się na wynikach i pozycji w tabeli. Po awansie do Chapmions League warszawianie postawili sobie za cel podreperowanie swojego ekstraklasowego dorobku, dlatego skład w jakim Legia rozpoczęła spotkanie z Ruchem był już bardzo zbliżony do optymalnego.
Pierwsze minuty nie przyniosły wielu emocji. Chorzowianie ustawili się nieco z tyłu, a rywale zmuszeni byli do gry w ataku pozycyjnym. Sporo dobrej roboty wykonywała środkowa linii „Niebieskich”, która często odbierała piłkę zawodnikom Legii i próbowała inicjować kontry z wykorzystaniem szybkich skrzydłowych – Kamila Mazka i Piotra Ćwielonga. Jako pierwsi poważne zagrożenie stworzyli przyjezdni. Najpierw „oko w oko” z Kamilem Lechem stanął król strzelców poprzedniego sezonu Nemanja Nikolić, ale posłał piłkę obok słupka. Po chwili potężnie i na szczęście niecelnie uderzył Vadis Odjidja. Legioniści bliscy gola byli także w 26. minucie, kiedy znów strzelał Odjidja. Futbolówka odbiła się jeszcze po drodze od Pawła Oleksego, ale refleksem popisał się w tej sytuacji Lech, który sparował piłkę na słupek. Po chwili mógł odpowiedzieć Ćwielong, który uderzył ponad bramką po bardzo ciekawej akcji chorzowian. Później okaże się, że był to jedyny strzał „Niebieskich” w pierwszej połowie. Nasz zespół kilkukrotnie zagroził jeszcze Legii po stałych fragmentach wykonywanych przez Patryka Lipskiego i Piotra Ćwielonga, czujnie jednak reagowała defensywa warszawian, która nie dopuszczała do strzałów podopiecznych trenera Waldemara Fornalika. Im bliżej końca pierwszej części tym goście poczynali sobie coraz swobodniej, a nasz zespół notował sporo strat. Ponadto w oczy rzucało się umiejętne wykorzystywanie wolnych stref boiska, które rywalom zostawiali chorzowianie. Właśnie w jednej z takich sytuacji straciliśmy bramkę. Po stracie „Niebieskich” w środku pola Thibault Moulin posłał piłkę za plecy obrońców, ruszył do niej Nikolić i po chwili znalazł się tuż przed Lechem. Węgier pewnym strzałem w krótki róg wyprowadził Legię na prowadzenie. I tak pierwsza połowa zakończyła się dla Ruchu jednobramkową stratą.
Od razu po przerwie chorzowianie ruszyli odważniej do ataku, jednak impetu nie starczyło na długo. Nieco bezbarwną grę trener Waldemar Fornalik próbował rozruszać zmianami. Na boisku pojawili się Miłosz Przybecki i Bartosz Nowak. „Niebiescy” nie odstawiali nogi, nie można im było odmówić ambicji, mieli jednak problem ze sforsowaniem dobrze zorganizowanej defensywy Legii. Gospodarze starali się stwarzać zagrożenie najczęściej po dośrodkowaniach ze skrzydeł lub po stałych fragmentach. Brakowało jednak strzałów na bramkę. „Wojskowi” co prawda również nie kreowali okazji strzeleckich, ale gdy już do takiej doszli, znów ją wykorzystali. Po sprytnym przerzucie niepilnowany Nikolić uderzył z ostrego kąta, a następnie piłka zatrzepotała w siatce po odbiciu się jeszcze od Rafała Grodzickiego. Po drugim trafieniu goście spokojnie kontrowali mecz, a szansą dla Ruchu na zdobycie kontaktowego gola wciąż były stałe fragmenty. Jednak serie wykonywanych rzutów rożnych nie przyniosły spodziewanego efektu.
„Niebiescy” w nie najlepszych humorach udadzą się więc na przerwę reprezentacyjną. Będzie to jednak czas na spokojną pracę i poprawę szwankujących elementów gry. Kolejne ligowe spotkanie dopiero 12 września. Tego dnia chorzowianie zmierzą się na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław. Wierzymy, że Ruch wróci z Dolnego Śląska z trzema „oczkami”.
Ruch Chorzów – Legia Warszawa 0:2 (0:1)
0:1 Nemanja Nikolić, 39 min.
0:2 Nemanja Nikolić, 76 min.
Ruch: Lech – Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy – Surma, Urbańczyk – Mazek (62 Przybecki), Lipski (66 Nowak), Ćwielong – Arak (74 Moneta); trener: Waldemar Fornalik.
Rezerwowi: Skaba, Cichocki, Walski.
Legia: Malarz – Bereszyński, Pazdan, Lewczuk, Hlousek – Odjidja, Kopczyński, Moulin (56 Jodłowiec) – Guilherme (77 Broź), Nikolić, Kucharczyk (42 Langil); trener: Besnik Hasi.
Rezerwowi: Majecki, Dąbrowski, Broź, Hamalainen, Prijović.
Żółte kartki: Oleksy, Ćwielong, Moneta – Bereszyński, Lewczuk.
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 9 000.
źródło: ruchchorzow.com.pl
Napisz komentarz
Komentarze