Grupa rowerzystów przejechała przez cały dzień 1018 km w ciężkich warunkach. Niemalże przez cały tydzień musieli męczyć się z upałami. Ponadto 3 dnia rowerzyści wjechali w tereny górskie, co dodatkowo utrudniło jazdę. „Górzysty teren skłonił co niektórych uczestników do ustanowienia we własnej głowie praw na przyszłość, że albo czas powrócić do szlachetnego trybu trenowania przed wyprawą, albo czas przestać jeździć na wyprawy” – nieco humorystycznie, aczkolwiek dobitnie warunki jazdy podsumowuje Kasia, jedna z uczestniczek, dla której to już trzeci wyjazd z NINIWA Team.
Najtrudniejszym dniem tygodnia okazała się sobota. NINIWA Team nie planuje z góry noclegów, ale korzysta ze spontanicznych zaproszeń. Takie też rowerzyści otrzymali – na niedzielę do miejscowości oddalonej o 222 km od piątkowego noclegu. Tego dnia wstając o 4.00, po 20-godzinnej walce, zakończyli jazdę o północy z wynikiem 206 km na licznikach. Z tego powodu również w niedzielę, która zgodnie z zasadami jazdy grupy jest wolna od jazdy na rowerze, dojechali 16 km do miejscowości Geisenheim, gdzie czekali na nich Polacy. „Jedzie się generalnie dobrze, ale upały bardzo nas spowalniają. Dodatkowo mamy całą masę awarii” - przekazała zmęczonym głosem przez telefon jedna z nowych uczestniczek, Paulina, w niedzielę wieczorem.
Jednocześnie zmierzająca do Santiago grupa piechurów, również ma wyznaczony bardzo ambitny cel. Żeby zdążyć na umówioną datę powrotu, 5.09, pielgrzymi muszą przechodzić 30 km dziennie. Dodatkowo w niedzielę, zamiast tylko odpoczywać, muszą przemieszczać się o 15 km.
Plan na razie jest w pełni realizowany. Również po tygodniu walki z upałami piechurzy dotarli w sobotę wieczorem do Fatimy, gdzie odpoczęli nieco w miejscowym domu pielgrzyma, którego gospodarze przyjęli ich z otwartymi rękami. Dzięki ich gościnności odpoczywali w niedzielę aż do 17.00, po czym wyszli na trasę, żeby dalej realizować założenia.
Obydwie grupy w pierwszym tygodniu wyprawy doświadczyły ogromnie dużo dobra od napotkanych ludzi. W przypadku rowerzystów byli to miejscowi gospodarze, którzy otwierali przed 32 podróżnikami bramy swoich posesji. Zawsze oprócz trawy znalazł się wąż z wodą do umycia się oraz bardzo dużo życzliwości. W przypadku piechurów nie jest inaczej. Szlak, którym pielgrzymują nie należy do tych najbardziej popularnych. Niemalże wszędzie są witani z entuzjazmem, najczęściej śpią w salkach parafialnych oraz pomieszczeniach jednostek lokalnej ochotniczej straży pożarnej.
Po powrocie z wyprawy powstanie kolejna książka opisująca zmagania rowerzystrów NINIWA Team. Z tej okazji – jak co roku – spotkają się z czytelnikami w ramach cyklicznych zgromadzeń członków Starochorzowskiego Klubu Podróżnika. O jego terminie poinformujemy na naszym portalu.
Źródło: materiały prasowe
Napisz komentarz
Komentarze