Po pierwsze, kawa. Może to tylko moja fanaberia, ale nie potrafię zmusić się do picia gorących napojów latem. Nie, i basta. Zatem w ciepłe dni prym wiodą mrożone wersje kofeinowego napoju – ice cold brew (kawa parzona na zimno) oraz mój ulubieniec, czyli frappe (kawa z lodem, częstokroć kruszonym). Jednakże to tylko sezonowy substytut klasycznej, gorącej kawy. Jestem prawdziwym kawoszem, a dokładniej zakochałam się w kawach na wynos, pitych na mieście. Niewiele jest rzeczy lepszych niż spacer czy droga na uczelnię/do pracy z gorącą kawą w ręku, której ciepło ogrzewa dłonie, a aromat tłamsi typowy zapach miasta. Od siebie polecę Orange Mocha'ę, czyli moim zdaniem królową wśród wszystkich kaw o pomarańczowo – czekoladowym smaku. Ale chłodniejsze dni zwiastują nie tylko powrót ciepłej wersji napoju, lecz i to, że wkrótce powinny zacząć się pojawiać jego sezonowe wersje. Piernikowe, orzechowe, z tiramisu czy kruszonymi ciasteczkami...
Po drugie, wieczory. Letnie są dłuższe i cieplejsze, przez co częstokroć lądujemy poza domem. A to na imprezie, a to w parku, na piwie, ognisku, wieczornym spacerze... I to jest plus. Plus lata. Pogoda motywuje do wychodzenia z domu. Bo w trakcie sezonu wakacyjnego szkoda pogody... bo potem już będzie zimno... bo się nie będzie chciało ubierać i wychodzić.. bo teraz tyle się dzieje.. bo szkoda odmówić znajomym.. bo długie wieczory, potem znowu tak szybko będzie się ciemno robić... i każde z tych „bo” jest mocnym argumentem. Przekonywującym, każdy z nich to sama prawda, dobrze nie marnować tych dni, kiedy żeby wyjść z domu nie trzeba narzucać na siebie miliona warstw ubrań, a i tak ryzykować złapaniem przeziębienia. Jesień to jednak inna bajka, ale dzięki temu mamy więcej czasu dla siebie. Niechęć do wystawiania nosa zza drzwi jest jak najbardziej usprawiedliwiona. To czas leniwych wieczorów w towarzystwie filmów i seriali, oglądanych na komputerze i telewizji. Bezkarnie. Bez wyrzutów sumienia, że marnuje się ciepłe letnie dni.
Po trzecie, słodkości. Latem apetyt nie dopisuje tak bardzo, bo kiedy upał męczy, w głowie są mrożone napoje i lody. Jesienią chętniej sięgamy po inne rodzaje łakoci, takie jak chociażby ciasta. Dodatkowo, wiele z nich również występuje tylko sezonowo, ze względu na składniki. A niektóre zwyczajnie jesienią smakują lepiej niż w inne pory roku. Mowa o ciastach w których występują składniki takie jak: orzechy, bakalie, jabłka, cynamon, śliwki, dynie.. W wersji na ciepło, prosto z domowego piekarnika, dla osób mających dużo czasu wolnego i kupne, dla zabieganych, przepracowanych i... leniuszków.
Po czwarte, swetry. No, nie tylko swetry, ale ciepłe ubrania ogólnie. Z latem jest ten problem, że gdy jest już aż za gorąco, człowiek skóry z siebie nie zdejmie. W momencie gdy jest zimno, zawsze można się ubrać w grubszy sweter lub więcej warstw. Ewentualnie, w zaciszu domowym, zawinąć się w koc na kanapie. I tak nikt nie zobaczy.
Po piąte, „złota polska jesień”. Nawet jeżeli chłodna, to bywają pogodniejsze dni, kiedy warto wyjść z domu – nawet na chwilę, chociażby na zakupy piechotą, zamiast autem. Bo, pomimo wszystko, nie można jesieni odmówić urody. Gdy deszcz ustąpi miejsca słońcu widać ją w całej okazałości. O czym mówię? O drzewach malowanych żółcią, pomarańczem i czerwienią.
Po szóste, to chwila wytchnienia dla ciała. Słońce grzeje przyjemnie, ale tym swoim ciepłem przesusza zarówno naszą skórę, jak i włosy. Jesień to dla nich czas odpoczynku i nabrania sił przed zimą.
Po siódme, to lepszy sen. Nie każdy ma mieszkanie z klimatyzacją lub po prostu dobrym przepływem powietrza. Zaduch i wysoka temperatura nie sprzyjają szybkiemu zasypianiu, co więcej, niektórzy nie nie lubią spać odkryci, a latem spanie pod kołdrą może być ciężkie. No i nic nie bzyczy nad uchem zostawiając po nocnej wizycie pamiątkę w postaci swędzącego bąbla. Żegnajcie komary, widzimy się za rok (niestety...).
No i wreszcie, jesień czy lato, nudne być nie musi. Nawet fanom wychodzenia z domu bez względu na pogodę za oknem. To po prostu czas, kiedy dzieje się nie na zewnątrz, lecz wewnątrz. Koncerty, wystawy, przedstawienia i imprezy nie znikają, po prostu przestają być plenerowe i przenoszą się do budynków. A w Chorzowie wydarzeń na pewno nie braknie, w końcu #dziejesiewchorzowie, jak kojarzą ci, którzy lubią i obserwują nas na facebooku.
Napisz komentarz
Komentarze