antan do Chorzowa przyjechał jesienią 2017 roku z zoo w Zurychu. Wówczas został też oddany do użytku nowy budynek dla gibonów. Mimo komfortowych warunków, gibon czuł się w śląskim ogrodzie samotny. Sprowadzenie dla niego towarzyszki trwało kilkanaście miesięcy. Zakończyło się sukcesem kilka tygodni temu. Samica gibona czapnika o imieniu Walli, pochodzi z ogrodu zoologicznego w Schwerin w Niemczech. Od samca odróżnia ją ubarwienie. Jej sierść jest żółtobrązowa, a na głowie tworzy ciemną „czapkę”, której gatunek zawdzięcza swoją nazwę.
– Czas oczekiwania na przyjazd samicy był bardzo długi, bo zoo w Schwerin, pomimo decyzji koordynatora gatunku, nie chciało rozdzielić sióstr separowanych od rodziców – wyjaśnia Jolanta Kopiec, dyrektor śląskiego zoo. – Na dodatek okazało się, że przed przyjazdem samica musiała mieć wykonane kilka badań potwierdzających, że jest zdrowa – dodaje.
Walli musi przejść teraz okres kwarantanny. Może on potrwać około pół roku. W tym czasie zamieszka we wnętrzu budynku gibonów, a zwiedzający będą mogli obserwować ją przez szybę ekspozycyjną.
– Za kilka tygodni zostanie połączona z samcem. Całe lato przebywać będą razem na wyspie. Już teraz nawiązują kontakt słuchowy, wzajemnie się nawołując i wydaje się, że będą stanowić dobrą parę rodzicielską – przyznaje dyrektor.
Gibony czapniki to zagrożony wyginięciem gatunek, który spotkać można tylko na niewielkim obszarze Kambodży, Laosu i Tajlandii. Obecnie na wolności żyje zaledwie 47 tys. osobników. zwierzęta te zamieszkują gęste lasy, gdzie przebywają głównie w koronach drzew. Są to najmniejsze z małp człekokształtnych – osiągają 40-60 cm długości ciała. Wszystkie gibony zostały wpisane do Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych oraz objęte konwencją CITES. Główną przyczyną ich zagrożenia jest wycinka lasów i degradacja ich naturalnego środowiska.
Źródło: Park Śląski
Napisz komentarz
Komentarze