W kadrze „Niebieskich” na ostatnie ligowe spotkanie z Górnikiem Łęczna z powodów zdrowotnych zabrakło czterech piłkarzy – Rafała Grodzickiego, Eduardsa Visnakovsa, Łukasza Hanzela i Michała Koja. Cała czwórka wraca powoli do pełnej dyspozycji. „Grodek” nie pojechał do Lublina po tym, jak na ostatnim treningu naciągnął więzadło przyśrodkowe w stawie kolanowym.
– Rafał odczuwa jeszcze skutki tego naciągnięcia. Co prawda trenuje z drużyną, jednak nie z pełnym obciążeniem. Jego występ w spotkaniu z Jagiellonią stoi pod znakiem zapytania – mówi Włodzimierz Duś, fizjoterapeuta „Niebieskich”, który przekazał również dobre wieści na temat Visnakovsa i Hanzela.
– Tydzień temu „Wiśnia” skręcił staw skokowy, ale bardzo szybko doszedł do siebie. Dziś wrócił do normalnych zajęć z zespołem. Z kolei Łukasz, który zmagał się z anginą, jest już zdrowy i od poniedziałku pracuje na pełnych obrotach – poinformował Duś.
Z kontuzją uporał się także Jakub Wagner. Młody obrońca podkręcił staw skokowy i naciągnął więzadło. Zawodnik przeszedł już krótką rehabilitację i jutro ma wrócić do normalnego treningu. Podczas meczu z Jagiellonią, Waldemar Fornalik nie będzie mógł skorzystać z usług Michała Koja, który doznał urazu podczas wrześniowego spotkania z Termaliką. Na jego powrót do składu trzeba będzie jeszcze poczekać.
– Mój stan zdrowia jest coraz lepszy, jednak mimo wszystko w głowie jest jeszcze krwiak, który nie pozwala mi na stuprocentowy wysiłek. Na razie mogę ćwiczyć do tętna 120 i pilnować, żeby nie było wysokich skoków ciśnienia, Muszę uważać przy doborze ćwiczeń, nieodpowiednie mogą spowodować pęknięcie i rozlanie krwiaka, a to mogłoby być tragiczne w skutkach – przyznaje Michał Koj.
Źródło: www.ruchchorzow.com.pl
Napisz komentarz
Komentarze