W piątkową noc z zajezdni w Katowicach został skradziony tramwaj. Sprawca udał się nim w podróż do Chorzowa, po drodze zabierał pasażerów. Aby zatrzymać mężczyznę, konieczne było wyłączenie prądu w sieci trakcyjnej. O sprawie informowaliśmy w sobotę.
Czytaj więcej: W nocy ukradł tramwaj i pojechał nim do Chorzowa
Samozwańczy motorniczy na wniosek prokuratury został osadzony w areszcie śledczym. Zostały mu przedstawione dwa zarzuty. Pierwszy z nich mówi o zaborze mienia o znacznej wartości, kolejny sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym. Za samą jazdę bez uprawnień, 25-latkowi ze Świętochłowic grozi od 1,5 tys. grzywny. Drugi zarzut dotyczy przestępstwa za które może on trafić za kratki nawet na 8 lat.
Mężczyzna tłumaczył swoje działanie tym, że jest synem motorniczego i chciał się przekonać, jak to jest prowadzić tramwaj. W chwili zdarzenia był trzeźwy. O dalszym jego losie zadecyduje sąd.
Napisz komentarz
Komentarze