Dokładnie tydzień temu dowiedzieliśmy się o wyłamanych drzwiach chłodziarki w chorzowskiej jadłodzielni. Działacze Fundacji Piastun Wyrównanie Szans zamontowali cztery takie urządzenia na Śląsku. Wszystkie jakoś sobie radzą, niestety w naszym mieście po raz kolejny została ona zdewastowana. Tym razem jeszcze przed usunięciem poprzedniej usterki.
Czytaj także: Chorzowska jadłodzielnia znów zniszczona. "Naprawimy, postawimy z powrotem"
Wcześniej w social mediach pojawiła się informacja, że zarząd fundacji poważnie rozważa przeniesienie spiżarki w inne miejsce i wyprowadzkę z Chorzowa. Na ten moment wiemy, że jadłodzielnia zostaje w mieście. Na jak długo? Wiele zależy od jej wspólnego poszanowania. Okazuje się, że z tym jest niemały problem...
"Mała niespodzianka"
Uszkodzona lodówka została naprawiona i przywieziona z powrotem na swoje stanowisko. Niestety, nie można jej było zamontować, ponieważ ktoś wyrwał gniazdko oraz około 1 metra kabla, które miały zasilać urządzenie.
- POMAGNIE JEST FAJNE, ale wszystko ma swój umiar, ktoś ewidentnie nie szanuje pracy naszych wolontariuszy - napisano na facebooku fundacji.
Koszt uruchomienia jadłodzielni to ok. 7 tys. zł, z czego zakup samej lodówki wynosi ok. 4 tys. zł. Cała robocizna, czyli wykonanie obudowy, wycinanie płyt itd. to efekt pracy wolontariuszy Fundacji Piastun Wyrównanie Szans.
Napisz komentarz
Komentarze