W minioną sobotę, 17 września, pomimo deszczu i zimna, Park Śląski oferował tego dnia aż dwa wydarzenia: organizowany przez Fundację Parku Śląskiego „Dzień Parku Śląskiego”o którym można przeczytać tutaj.
Była to II edycja Festiwalu Kolorów 2016 w Katowicach (a właściwie w Chorzowie...) i zarazem ostatnia edycja tej cyklicznej imprezy w tym roku.
Rozpoczęło się nieciekawie, bo od wątpliwości. Na profilu wydarzenia na facebooku wrzała dyskusja na temat tego, czy imprezy można się w ogóle w taką pogodę spodziewać.
– A czy festiwal się obędzie? Ktoś ma zamiar przyjść? Nie odwołacie festiwalu? Czy pomimo deszczu impreza będzie miała miejsce? – na tego rodzaju pytania organizatorzy niestrudzenie odpisywali przez kilka godzin przed samym festiwalem. Nic w tym dziwnego, wiele imprez zostaje odwołanych przez niekorzystne warunki pogodowe. Rzucanie kolorami, koncert na otwartej przestrzeni i.. deszcz. Prawo do wątpliwości miał każdy.
A jednak, pomimo pogody, zabawa odbyła się zgodnie z planem, a frekwencja na niej była niezła. Oczywiście było to nic w porównaniu do ilości gości w pogodne i ciepłe dni (chociażby do I edycji w tym roku, która odbyła się 18 czerwca, również w Parku Śląskim), ale jednak absolutnie nie można powiedzieć, że festiwal na Polach Marsowych był martwy. Impreza rozpoczęła się o 16:00. Wyrzuty kolorów holi odbywały się kolejno o godzinach: 16:00, 17:00, 18:30, 19:00, 20:00 i 21:00. Pomiędzy wyrzutami na scenie grała muzyka i występowali różni artyści – Kasia Buk, Zespół Coria, Ras Luta, DJ Verossi, DJ Dan i DJ Mamor. O samych artystach więcej można przeczytać w zapowiedzi wydarzenia, dostępnej tutaj.
Każdy z występujących, podczas swojego czasu na scenie, nie pozwalał brzydkiej pogodzie na odebranie sobie pozytywnej energii i zagadywał do uczestników, rzucając różnymi anegdotami i zachęcając do zabawy.
Wśród przybyłych królowała młodzież, głównie w wieku gimnazjalnym i licealnym. Część osób przyszła na samym początku, inni dochodzili w trakcie, a jeszcze niektórzy wpadali tylko na chwilę. Niektórzy przybyli jako ekipa „free hugs and kiss”, zgodnie ze swoją nazwą, rozdając darmowe buziaki i przytulając każdego chętnego, również gratis. Była to wariacja (lub też jego ulepszona wersja) na temat ruchu „free hugs”, znanego w Polsce już od kilku lat. W efekcie podczas imprezy nie brakowało ani kolorów, ani czułości.
W trakcie festiwalu można było napić się i zjeść, jak to zwykło bywać na tego rodzaju imprezach, głównie fast foodów: dostępne były zapiekanki, kebaby, lody...
Oprócz atrakcji w postaci występów na scenie i wyrzutów kolorów zorganizowano także specjalną strefę, żółtą Strefę Liptona, czyli jednego z partnerów akcji. W strefie tej goście mogli usiąść pod osłoną parasoli (w deszczu niezwykle przydatna rzecz!), pohuśtać się i zrelaksować na leżakach. Ach, no i oczywiście napić Liptona ;)
Dodatkowo, zaraz obok Strefy Lipton znajdował się Namiot Holi, w którym można było zakupić specjalne spieralne kolory holi, rozrzucane właśnie podczas festiwalu.
Dodatkowo, w trakcie imprezy ze sceny rozrzucane były różne fanty oraz zafundowane przez firmę Litpton Ice Tea, znane i kojarzone również z poprzednich edycji Festiwalu Kolorów, żółte okulary, przez których szkła widzi się świat w różowych barwach.
A jak wrażenia przybyłych?
– Chociaż padało, było super! – mówi szesnastoletnia Ola, która na kolorowy festiwal przyszła w towarzystwie dwóch przyjaciółek. Każda z nich jest uśmiechnięta, a włosy mają we wszystkich kolorach tęczy.
– To mi się kojarzy z Woodstockiem. Wiadomo, że to niby zupełnie inna bajka, ale jakoś tak mi się kojarzy, to taka czystsza i ugrzeczniona wersja Przystanku Woodstock – śmieje się dwudziestoparoletni Tomasz, który przyszedł z dziewczyną.
– Tylko strasznie dużo młodych ludzi.. No, młodszych, bo ja też znowuż taka stara jeszcze nie jestem – dopowiada jego towarzyszka.
– Wszystko fajnie, ale jako chorzowianin czuje się obrażony nazwą „Festiwal Kolorów w Katowicach”. No bo przecież odbywa się w Chorzowie, tak? – mówi Mateusz, urażony mieszkaniec Chorzowa. Organizatorzy jednak tłumaczą (i tłumaczyli niejednokrotnie na swoim profilu na facebooku), że nazwa ta jest historyczna – pozostała ze względu na to, że pierwotnie festiwal odbywał się na terenie Katowic, a dopiero potem został przeniesiony do Parku Śląskiego.
Podsumowując: pomimo szarości na niebie, w Parku Śląskim tego dnia było niezwykle kolorowo!
Napisz komentarz
Komentarze